W tygodniu sparing na sportowej macie, w sobotę - lada w sklepie mięsnym - tak wygląda życie wrocławskiej matki sportsmenki - Agnieszki Sypień (mama 17-letniego Patryka i 4-miesięcznego Czarka). Utytułowana mistrzyni świata w karate kyokushin cztery miesiące temu urodziła drugiego syna. Trzy tygodnie później rozpoczęła trening. Ceną była utrata pokarmu, ale już po dwóch miesiącach była gotowa do walki w mistrzostwach świata w Japonii. - Założyłam ochraniacz i unikałam ciosów w brzuch. Bałam się, że po cesarce szwy mogą pęknąć - wspomina Agnieszka. - Ale musiałam pojechać na te mistrzostwa, by wspierać Patryka - mojego starszego syna. To były jego pierwsze zawody tej rangi. Chciałam przy nim być W sporcie - twarda mistrzyni, mięknie, gdy chodzi o dzieci. - Patryk potrafi ją sobie okręcić dokoła palca twierdzi jej mąż Sylwek. - Ale mam z nim lepszy kontakt. Gadamy o wszystkim, czasem zwierza mi się ze swoich spraw - broni się Agnieszka. Mistrzyni karate zawodowo sprawdza się na macie i w domowej kuchni. Nie ma opiekunki do dziecka ani pomocy do sprzątania. Mimo codziennych kilkugodzinnych treningów dom lśni, zakupy są zrobione, a na rodzinę czeka obiad. - Nie piekę, ale gotować i sprzątać lubię - twierdzi Agnieszka. - Faceci pomagają mi przy Czarku, a domowe obowiązki biorę na siebie. Na szczęście mały Czaruś to istny anioł. Nie płacze i rośnie jak na drożdżach. Agnieszka sprawuje też pieczę nad rodzinnym biznesem. Sypieniowie od kilkunastu lat prowadzą kilka sklepów mięsnych na Nowym Dworze. Mimo spektakularnych sukcesów sportowych, karate - to dla nich hobby. Państwowe stypendia nie starczają nawet na odżywki. - To dzięki sklepom możemy uprawiać sport. W soboty, gdy jest największy ruch, sama staję za ladą. Czasem ludzie mnie rozpoznają i dziwią się. To naprawdę pani? - opowiada Agnieszka. - Tak, to ja!