Grupa Marillion powstała w 1979 r. Poprzednio zespół wystąpił w Polsce w 2009 r. na trzech koncertach w: Krakowie, Warszawie i Gdańsku. Tym razem Marillion wystąpi 27 listopada we Wrocławiu, w Hali Orbita, w ramach festiwalu wROCKfest.pl. Przed Marillion zaprezentuje się polski zespół Tides From Nebula. Jak poinformowała PAP Anna Pupin, organizatorka wrocławskiego koncertu z wROCKfest, pomimo kilkudziesięciu lat istnienia grupy, przetasowań w składzie, zespół konsekwentnie doskonalił swoje zarówno studyjne, jak i sceniczne brzmienie. Ciągłe starania o oryginalne środki wyrazu stały się niejako dewizą brytyjskiej grupy. - Ważnym współtwórcą dźwiękowej niepowtarzalności był z pewnością pierwszy wokalista Marillion - Derek William Dick, znany szerzej jako Fish. Swego głosu o niezwykle szerokiej skali używał z zaskakującą ekspresyjnością, a nawet teatralnością. Emocjonalna wylewność Fisha podczas koncertów i sesji nagraniowych szybko zdobyła zainteresowanie fanów rocka - powiedziała Pupin. Przypomniała, że pierwsza płyta Marillion "Script for a Jester's Tear" wspięła się na 7. miejsce brytyjskiej listy przebojów i gościła na niej przez 31 tygodni. Dwa lata później w 1985 r. najsłynniejszy, trzeci album zespołu pt. "Misplaced Childhood" był pierwszy w Wielkiej Brytanii i utrzymywał się w zestawieniu przez 41 tygodni. Pochodzący z tej płyty singiel "Kayleigh" jest obecnie - według Pupin - jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów w historii rocka. Pomimo tych sukcesów Fish w 1988 r. postanowił opuścić grupę i rozpocząć karierę solową. "Jego miejsce zajął równie charyzmatyczny Steve Hogarth, będący wcześniej jednym z wokalistów zespołu The Europeans. Wraz ze Steve'em Rotherym (gitara), Markiem Kellym (instrumenty klawiszowe), Petem Trewavasem (gitara basowa) oraz Ianem Mosley'em (perkusja), grupa odświeżyła brzmienie, wciąż jednak pozostając jednym z filarów rocka neo-progresywnego. Pomimo zmiany frontmana Marillion zachował charakterystyczną melodyjność utworów, emocjonalność wokalu oraz krytyczne nastawienie wobec mainstreamu" - ocenia Pupin.