W pierwszych tygodniach jej działalności wcale nie było łatwo. Romowie nie mają w zwyczaju zostawiania swoich dzieci nawet na kilka godzin z "obcymi", nie mieli zaufania... - Na początku było ciężko. Siedzieli nieraz przez trzy godziny i pilnowali - mówi Renata Gemsa-Mirga, opiekunka grupy. Teraz jest zupełnie inaczej. Rodzice czy opiekunowie romscy przyzwyczaili się i zaufali do tego stopnia, że pozwolili swoim pociechom pojechać na Romski Festiwal Zespołów Dziecięcych i Młodzieżowych w Szczawnie Zdroju. - Wcześniej to się nie zdarzało, żeby romskie dziecko było powierzane komuś i gdzieś sobie pojechało. Teraz mają zaufanie i chętnie przyprowadzają dzieci, których jest coraz więcej, np. od września ma dojść dziewczynka i jeszcze ktoś. Wśród samych przedszkolaków nie ma różnic i podziałów, poza tymi, które są w każdej dziecięcej grupie. Sylwester z romskiej rodziny, który do przedszkola uczęszcza razem z młodszym bratem Justinem, chętnie bawi się klockami. Sześcioletni Bartek chwali się wierszykiem: - Biega lato po łące... Szybko urywa i prosi o pomoc kolegę: - A dalej, jak było, Sylwester... Każdy z nich pamięta po kilka zdań i we dwójkę dobrnęli do końca. Tak wygląda integracja od przedszkola. - Uważam, że jest to trafiony pomysł - mówi R. Gemsa-Mirga. - Chodziło o dzieci romskie, które przychodziły do szkoły zupełnie nieprzygotowane. A w takiej grupie, przy zabawie szybciej się uczą, potrafią lepiej się wysłowić, bo mają bogatszy zasób słów, złapią ołówek czy kredkę... W domu tego nie mają. Jak w każdym przedszkolu są zajęcia, zabawy, spacery... Punkt przedszkolny, bo tak określa się mini-przedszkole działające w obiektach Zespołu Szkół Specjalnych w Kłodzku, może przyjąć maksymalnie 15 osób, od trzeciego roku życia do momentu objęcia obowiązkiem szkolnym. Atutem nie do podważenia jest fakt, iż jest ono bezpłatne. Do czerwca bieżącego roku było 14 dzieci, w tym 8 romskich, a wśród nich... 9-latek. - "Znaleziony" przypadkowo, do szkoły nie chodził... To dziecko tutaj nabiera ogłady. Trwa postępowanie o uznanie jego prawnego opiekuna - zwraca uwagę R. Gemsa-Mirga. Punkt przedszkolny z myślą o dzieciach romskich powstał w ramach wspólnego projektu dla kilku miast, finansowanego z programu unijnego i jako taki funkcjonował od września 2009 r. do końca lutego bieżącego roku. Następne kilka miesięcy działał pod "skrzydłami" burmistrza. - W tej chwili mamy zapewnienie, że będzie tak do końca roku kalendarzowego i mam nadzieję, że dalej też tak będzie... - dodaje rozmówczyni. Być może przy pomocy władz samorządowych uda się również znaleźć nową siedzibę dla tego jedynego w swoim rodzaju przedszkola, a tym samym wydłużyć dzienny czas pobytu dzieci z trzech do pięciu godzin. mm