Jedna z nich padła, trzy inne trzeba było uśpić - relacjonuje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska". Na autostradzie w pobliżu Legnicy koło nie wytrzymało 2,5 tonowego ładunku. Podczas wymiany pękniętego na nowe podjechał radiowóz. Policjanci ujrzeli straszny widok. Jedna z krów - przygnieciona - już nie żyła. Pozostałe siedziały. Z ich nóg poprzecinanych powrozami ciekła krew. Były przerażone. - Przez ponad dwadzieścia lat służby czegoś takiego jeszcze nie widziałem ? mówił wstrząśnięty st. aspirant Jerzy Sornat, kierownik legnickiej policji autostradowej. Trzech bieszczadzkich górali jeździło po Polsce w poszukiwaniu krów do ubojni. Znaleźli je we wsi koło Żar i wieźli do ubojni w małopolskiej Porębie Wielkiej - ponad 500 kilometrów bez postojów. - Transportowanie zwierząt w taki sposób urąga wszelkim zasadom - Jadwiga Hanaszkiewicz, powiatowy lekarz weterynarii z Legnicy nie kryła zdenerwowania. Kierowca nie miał zezwolenia na transport zwierząt, a auto certyfikatu od weterynarza. Trzy okaleczone krowy zostały pod eskortą policji zawiezione do najbliższej ubojni w Miłkowicach. Kierowca ciężarówki został ukarany tysiązłotowym mandatem - najwyższym, jaki policjanci mogli mu dać na miejscu. On i jego dwaj kompani odjechali na wschód Polski.