Autorka prac spędziła kilka lat w Paryżu. To fascynujące miasto pozostawiło trwały ślad w jej twórczości. - Będąc pierwszy raz w Paryżu zwiedziłam go bardzo dokładnie z przewodnikami, zobaczyłam większość muzeów, nie mogłam przejść obojętnie obok takiego ogromu sztuki. Mieszkańcy Paryża zawsze są zapracowani, nawet jeśli nie mają zbyt wiele do zrobienia, to świetnie potrafią udawać wykonywanie przeróżnej pracy - powiedziała Grażyna Martula. Kontynuując autorka zwróciła uwagę na fakt, iż Francuzi mimo szerokich horyzontów humanistycznych, potrafią w idealny sposób odnaleźć się w konsumpcyjnym świecie, stawiając na piedestale logikę. Dlaczego mimo tak głębokiej fascynacji Francją, Grażyna Martula postanowiła wrócić do Polski, do Legnicy? Na to pytanie artystka odpowiada z nieukrywanym smutkiem: - Wróciłam, ponieważ nie miałam pozwolenia na dłuższy pobyt. Teraz można wyjechać na dowód i niczym się nie martwić. Niewykluczone, że jeszcze kiedyś wyjadę do miasta będącego kolebką sztuki. Póki co, staram się przynajmniej raz w roku w miarę możliwości odwiedzać to cudowne miejsce - dodaje autorka "Magii Światła". A co można ujrzeć w pracach Grażyny Martuli? Na pierwszy rzut oka widzimy bogactwo kształtów wyrzeźbionych w lustrze. Warto zwrócić uwagę na subtelne, zdobione ramy prac, często są one tworzone z małych elementów różnego rodzaju szkieł, które różnią się kształtem i kolorem. Lustrzane kompozycje są idealnym prezentem dla osób, które cenią zmienność i jednostkowość sztuki, w zależności od natężenia padających promieni słonecznych, widzimy zmieniające się barwy. Niektóre dzieła przywołują na myśl elementy epoki starożytnej, np. "Moje Słońce". - Są specjalne maszyny, które w precyzyjny sposób potrafią wyciąć z odpowiednią siłą żądany kształt, ja to robię samodzielnie. Ręka nigdy nie będzie tak dokładna jak przedmiot zaprojektowany z myślą o wykonywaniu konkretnej pracy, dlatego właśnie każde moje dzieło, nawet powielane, jest już zupełnie inne - dodaje artystka. Nie sztuką jest pisać o pracach Grażyny Martuli, sztuką jest zobaczyć je i dostrzec w nich to, co jest ukryte między ostrymi krawędziami szkła. Sztuką jest zrozumienie, że prace te powstawały długimi miesiącami, ich elementy cięły skórę na palcach artystki. Ale jak nie kochać własnych dzieci, które są wytworem rąk ludzkich? Zainteresowani kupnem dzieł mogą się skontaktować z Grażyną Martulą. Wystawę można oglądać do 12 września. Monika Bożek