Ciężka choroba dziecka spadła na Annę i Bieniamina Duńskich z Dzierżoniowa jak grom z jasnego nieba. Julia urodziła się we wrześniu 2007 roku i do tej pory była okazem zdrowia. Wiosną 2009 roku dziewczynka przeszła zapalenie dróg moczowych, kontrolne USG nie wykazało żadnych zmian w nerkach. Wyglądało na to, że wszystko wróciło do normy. Po trzech miesiącach, w czerwcu, w związku z pojawieniem się utrzymującego się przez kilkanaście dni stanu podgorączkowego, lekarze poszukując przyczyny, wykonali Julii USG. Jego wynik był porażający - guz nadnercza o średnicy 5,5 cm. Nowotwór złośliwy - neuroblastomia, był już w IV stopniu zaawansowania, z przerzutami do kości i węzłów chłonnych. Po początkowym szoku rodzice podjęli walkę z chorobą swojego jedynego dziecka. Dziewczynka rozpoczęła leczenie we wrocławskiej klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej. W ciągu kilku miesięcy przeszła osiem chemioterapii, czekają ją kolejne. Na pełen cykl leczenia składa się jeszcze operacja wycięcia guza, autologiczny przeszczep szpiku - autoprzeszczep, a także radioterapia - cykl naświetlań. Później Julia musi przejść jeszcze leczenie podtrzymujące. - Nie poddajemy się, mocno wierzymy, że nasza córeczka będzie zdrowa. Są już pierwsze efekty leczenia, choć istniała groźba, że guz będzie oporny na chemioterapię - mówi ojciec dziewczynki, Bieniamin. - Myślę, że wielkie znaczenie w procesie leczenia ma stosowanie u Julii diety antynowotworowej, którą zaleciła jej lekarka. Organizm chorego dziecka, wycieńczony chemioterapią potrzebuje diety makrobiotycznej - lekkostrawnych produktów organicznych i BIO, które są dostępne po wysokich cenach w specjalnych sklepach ze zdrową żywnością. Są to kasza jaglana, mleko kokosowe, glony, ziarna, pestki, fasola, orzechy laskowe, masło fińskie, specjalne kaszki i wiele innych. Tato Julii kupuje je głównie we Wrocławiu, czasem udaje mu się coś dostać w Dzierżoniowie. Od dawna znany jest bowiem wpływ diety na postępy w leczeniu nowotworów. Rodzice czekają jeszcze na mające nadejść z Wiednia wyniki badań komórek macierzystych, które rozstrzygną, czy możliwy będzie przeszczep autologiczny. Julia przejdzie także tomografię komputerową oraz specjalistyczne badanie MIBG w Warszawie. Codziennie kontrolowana jest morfologia. Dziewczynka, choć coraz bardziej zdaje sobie sprawę ze swojej choroby, wie, że znowu jedzie do szpitala czy na zastrzyk, jest pogodna i wesoła. Dobrze się rozwija, teraz większość czasu przebywa w domu, nie w szpitalu. Jej kontakty ograniczone są jednak tylko do mamy i taty, ze względu na obniżoną po chemioterapii odporność. Obecność rodziców wystarcza, by dziewczynka czuła się bezpiecznie. Opieka nad chorą Julią zdeterminowała całe życie rodziny Duńskich. Pani Ania zrezygnowała z pracy, by być 24 godziny przy córeczce, a pan Beniamin pracuje na pół etatu. Nawet kiedy Julia jest z mamą we wrocławskim szpitalu, pan Beniamin codziennie dowozi córce przygotowany ze specjalnych produktów obiad, bo szpitalna kuchnia nie uwzględnia takich potrzeb małych pacjentów. Koszty związane z leczeniem dziewczynki przekraczają możliwości finansowe jej rodziców. Dlatego zwracają się z prośbą o wsparcie. Osoby, którym los Julii nie jest obojętny i chciałyby pomóc, mogą wpłacać pieniądze na podane konto. Fundacja "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową", KRS 86210, ul. Bujwida 42, 50-368 Wrocław, Bank Millenium S.A. 11 1160 2202 0000 0001 02142867, z tytułem wpłaty: "Dla: Julia Anna Duńska".