Wśród 21 oskarżonych znajdują się między innymi pracownicy kopalń Zagłębia Miedziowego, którzy po przejściu na emeryturę zatrudnili się w jednej z miejscowych firm. Mężczyźni nie chcieli stracić wysokich, bo wynoszących średnio pięć tys. złotych emerytur, więc pracowali pod nazwiskami członków rodzin lub znajomych. Według informacji Radia Wrocław ZUS szacuje straty powstałe w wyniku procederu na ponad 700 tys. zł. Wśród oskarżonych znaleźli się właściciele, pracownicy firmy i ich rodziny. "Największą liczbę zarzutów ma prezes. Drugą grupą są pracownicy, którzy pobierali to wynagrodzenie i świadczyli pracę. I jeszcze są żony górników, które poprzez podpisywanie tych fikcyjnych umów udzieliły pomocy do popełnienia tego przestępstwa" - powiedział prokurator Włodzimierz Hładyk. Niektórzy oskarżeni dobrowolnie poprosili o kary więzienia w zawieszeniu. Pozostałym grozi do ośmiu lat więzienia.