Ideą, jaka przyświecała ks. kard. Henrykowi Gulbinowiczowi, było stworzenie szkoły kształcącej chłopców z ubogich rodzin, którzy są uzdolnieni, ale z różnych powodów nie mogą rozwijać się w swoim otoczeniu. I od 2002 roku, w pięknym pocysterskim kompleksie, w Klasztorze Księgi Henrykowskiej, mieści się Katolickie Liceum Ogólnokształcące, z tą różnicą, że przyjmuje również innych chętnych, aczkolwiek w dalszym ciągu tylko chłopców. - Sama szkoła jest bezpłatna, ale zamieszkanie w internacie, w zależności od tego, jakie są możliwości finansowe uczniów, jest odpłatne. My ze swojej strony dofinansowujemy pobyt - mówi wicedyrektor szkoły, ks. mgr Andrzej Seferynowicz. Plan lekcji wypełniony jest przedmiotami takimi jak w każdej innej klasie licealnej, a większość nauczycieli to osoby świeckie. Niemniej szkoła ma swoją specyfikę. Zgodnie z określeniem "katolicka", kładzie nacisk na wychowanie chrześcijańskie uczącej się tu młodzieży. - Nacisk na to kładziemy ogólny: sposób bycia, zachowania, np. odnoszenia się do starszych ludzi. W internacie staramy się nad nimi pracować pod względem charakteru - mówi ks. A. Seferynowicz. - Na przykład odbywają się spotkania z autorytetami, np. z ks. kardynałem, organizowane były wyjazdy pociągiem papieskim, które pozwalały na spotkania z innymi ludźmi, Na terenie internatu mieszkają księża, z którymi uczniowie mają możliwość spotkania się, porozmawiania. Jest ojciec duchowy takiej grupy, ks. Piotr, który także służy pomocą młodym ludziom. Raz w tygodniu, w ramach obowiązkowych zajęć lekcyjnych, jest Msza św., wspólna dla wszystkich klas. Ponadto, codziennie, dla chętnych odbywa się Msza św. na terenie internatu. Są zajęcia w ramach kółek biblijnych, kółek liturgicznych. Z nich młodzieńcy korzystają wedle uznania. Jednym ze zwyczajów w tym liceum, którego nie spotka się w żadnym innym, są szczególne obchody Święta Zmarłych. Tuż przed 1 listopada uczniowie i grono pedagogiczne spotykają się w lasku henrykowskim przy Grobie Wielkiego Księcia Weimarskiego. W ten szczególny czas wspominają i modlą się za swoich ofiarodawców. Innym zwyczajem są wakacyjne prace społeczne rodziców na rzecz szkoły. - Mają one wymiar łączności rodziców ze szkołą i uczniami - mówi wicedyrektor. - Jest to sprzątanie internatu... Szkoła jest bezpłatna, więc pomoc rodziców jest potrzebna. Jest to też możliwość spotkania rodziców z rodzicami i wspólnej pracy z uczniami. Potem mamy wspólny wieczór przy ognisku. Z reguły powinni brać w nich udział ci rodzice, których dzieci otrzymują dofinansowanie do pobytu, i zwykle chętnie przyjeżdżają. Wbrew pozorom nie jest to prosta droga licealistów do seminarium. Absolwenci Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Henrykowie, owszem, wybierają je, ale jest to mniejszość. Liczby zależą od danego rocznika: w jednym było aż pięciu chętnych, w innym - trzech. Generalnie uczniowie wybierają rozmaite kierunki na: politechnikach, uniwersytetach, ale też wyjeżdżają za granicę, podejmują pracę. Nie jest też prawdą, że wszystko, co złe, zostaje za murami szkoły. Tutaj również, mimo owej specyfiki, zdarza się, że młodzi ludzie mają słabości: papierosy, alkohol... - Podczas przyjęcia kandydat musi określić siebie, czy jest wolny od tych używek. Podpisuje deklarację, która jest związana z pobytem tutaj i ściśle musi ją przestrzegać - mówi ks. A. Seferynowicz. - Nie da się ukryć, że są jednostki pod wpływem zła i gdzieś łamią te zasady, ale staramy się z nimi rozmawiać. Ponoszą też jakąś odpowiedzialność, bo chodzi nam o to, aby zobaczyli, że za swoje czyny trzeba odpowiadać. U niektórych to pomaga, kształtuje to ich osobowość, a niektórzy kryją się z problemami życiowymi. Jeśli chodzi o pierwsze roczniki, to mimo wszystkich zabezpieczeń, pojawiła się sytuacja stwarzająca wręcz zagrożenie dla całego domu. Mimo że szkoła ma ograniczoną liczbę miejsc, 50 rocznie, problemy wynikające z niżu demograficznego też nie są jej obce. Co prawda rekrutacja przebiega normalnie, ale zdarza się, że tej liczby nie osiąga. mm