Czesław Matczak zmarł w wtorek nad ranem. Jego żona Anna nie ma wątpliwości. - To lekarze z legnickiego szpitala do tego doprowadzili - twierdzi. Anna Matczak w dzień śmierci swojego męża zgłosiła się do prokuratury, gdzie złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - To co działo się z moim mężem w szpitalu to skandal. Lekarze podając mu złe leki doprowadzili do tego, że mąż stał się agresywny. Mówiąc wprost, zamiast leczyć dolegliwości sercowe zrobili z niego wariata i odwieźli bez mojej wiedzy i zgody do szpitala psychiatrycznego - opowiada Anna Matczak. Żona nie miała wątpliwości, że maż nie jest chory psychicznie i odebrała go ze szpitala psychiatrycznego na własne żądanie. Czesław Matczak od lat chorował na serce. Właśnie czekał na kolejną operację, która miała być przeprowadzona we Wrocławiu. Nigdy nie miał problemów psychicznych. Zdaniem lekarzy niezwiązanych z legnickim szpitalem to leki podane mu podczas pobytu w placówce mogły wywołać agresję i objawy psychozy. Faktem jest, że zmarły podczas pobytu w szpitalu stał się agresywny w stosunku do personelu, nie kontrolował swojego zachowania. Prokuratura sprawdzi wszystkie okoliczności pobytu i leczenia zmarłego mężczyzny w legnickim szpitalu. Na początek prokuratorzy ustalą co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Maksymalnie w ciągu 30 dni będzie wiadomo czy w tej sprawie zostanie wszczęte postępowanie. Autor: ag