Lekarze i przychodznie, przy wypełnianiu przygotowanego przez NFZ elektronicznego formularza na świadczenie usług, właśnie przy pomocy kropki mieli zaznaczyć tryb, w jakim świadczona będzie przez nich opieka. Problem w tym, że wadliwa aplikacja sama stawiała kropkę w złym miejscu, co automatycznie skazywało taki formularz na odrzucenie przez fundusz. Po 18 listopada program naprawiono. Nie wiadomo jednak, co z tymi, którzy padli ofiarą kropki. Fundusz nie poczuwa się do winy. - Przyznajemy, że coś takiego istniało. Nie miało to jednak istotnego wpływu na samo złożenie oferty, co zresztą widać po ilości prawidłowo złożonych ofert. Tych było ponad 3/4 - mówi Maciej Biarcki z dolnośląskiego NFZ. Jak zapewnia, po pierwszym stycznia, pacjenci na pewno nie będą całkowicie pozbawieni opieki. Nie ma jednak jeszcze pomysłu na to, jak wybrnąć z informatycznego zamieszania. Błędów nie ustrzeżono się także na Śląsku. W ubiegłym tygodniu tamtejszy NFZ unieważnił cały proces kontraktowania. Powodem były błędy w wypełnianiu formularzy - takie jak na przykład brak podpisu dyrektora. NFZ nie widzi problemu Centrala Narodowego Funduszu Zdrowia nie widzi problemu. Twierdzi wręcz, że to element gry negocjacyjnej lekarzy, którzy ponoć sami źle wypełnili oferty a teraz zrzucają winę za system komputerowy. - To jest znowu fragment negocjacji, gdzie jakaś grupa interesów chce dla siebie ugrać jak najwięcej - mówi Edyta Grabowska-Woźniak z NFZ. Jak zapewnia, nie ma mowy o ogólnokrajowym paraliżu systemu, który przyjmuje oferty, ponieważ każdy oddział wojewódzki funduszu ma własna aplikację. - Do centrali nie dochodziły żadne niepokojące informacje dotyczące kłopotów z systemami informatycznymi, czy aplikacjami obsługującymi konkursy ofert - dodaje Grabowska-Woźniak. Może dlatego, że dane o ofertach nie wpływają do centrali. NFZ zajmuje się jedynie rozliczaniem faktur, a nie przyjmowaniem ofert i zamawianiem kontraktów. Za to odpowiadają oddziały NFZ. Słuchaj Faktów RMF.FM