Jak poinformował w piątek rzecznik Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Zdzisław Czekierda, lekarze zdecydowali się nadal utrzymywać pacjenta w śpiączce farmakologicznej przynajmniej do końca tygodnia. Ranny lekarz jest poddawany zabiegom w komorze hiperbarycznej w Akademickim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. - Takie zabiegi pomogą przy gojeniu się ran urazowych - powiedział Czekierda. Pacjent ma być poddany przynajmniej 10 takim zabiegom. Rzecznik dodał, że do szpitala wojskowego w sprawie rannego lekarza dzwonią lekarze różnych specjalności, oferując pomoc i sprzęt medyczny. Jak poinformował w piątek dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski, w najbliższy poniedziałek i środę odbędą się pogrzeby członków załogi, którzy nie przeżyli wypadku. W poniedziałek na cmentarzu w Leśnicy zostanie pochowany pielęgniarz Czesław Buśko, a w środę w Bolkowie odbędzie się pogrzeb pilota Janusza Cygańskiego. Z wstępnych ustaleń Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wynika, że przyczyną wypadku mogło być nagłe załamanie pogody, gęsta mgła i słaba widoczność - poniżej 10 metrów. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego leciał we wtorek z Wrocławia w okolice Budziszowa do rannych w karambolu na A4, gdzie zderzyło się ok. 20 aut. Maszyna LPR rozbiła się w okolicach Jarostowa (Dolnośląskie) - kilkaset metrów od miejsca karambolu i w pobliżu wiejskich zabudowań. Służby ratunkowe szukały śmigłowca ok. godziny. Maszynę od strony autostrady osłaniały drzewa, od strony wsi pagórek. Dodatkowo akcję ratunkową utrudniała gęsta mgła. O wypadku śmigłowca zawiadomił sam Nabzdyk, który w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala wojskowego we Wrocławiu. Mężczyzna przeszedł pomyślnie operację nóg. Lekarze szpitala wojskowego wykluczyli u niego urazy głowy i klatki piersiowej. Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła postępowanie w sprawie katastrofy. Ma ono wyjaśnić, jak doszło do wypadku i kto ponosi za niego odpowiedzialność.