Od wielu miesięcy, Piotra D. poszukiwał prokurator rejonowy z Trzcianki (woj. wielkopolskie). W szpitalu w Czarnkowie, doktor D. pracował na umowę - zlecenie na oddziale ratunkowym. Kiedy dyrektor szpitala zażądał okazania oryginalnych dokumentów potwierdzających zawodowe kwalifikacje, doktor D. ulotnił się. Wypłaty zainkasować nie zdążył. - Piotr D. przedstawił dyrekcji szpitala tylko kopie dokumentów - mówi prokurator, Radosław Gorczyński. - Zwlekał z okazaniem oryginałów. Dyrektor szpitala poprosił o informacje izbę lekarską. Wtedy wyszło na jaw, że Piotr D. nie ma żadnej specjalizacji. - Prokuratura w Trzciance stawia mu zarzut usiłowania wyłudzenia około 4 tysięcy złotych tytułem wynagrodzenia i wprowadzenie w błąd dyrektora szpitala w Czarnkowie - mówi prokurator Gorczyński. - Za taki czyn grozi od 6 do 8 lat więzienia. To nie koniec wyczynów doktora. Piotra D. szukali również prokuratorzy z Chorzowa i cała świętochłowicka policja (woj. śląskie). - Poszukiwany był za kradzieże, oszustwa i posługiwanie się fałszywymi dokumentami - wyjaśnia Tomasz Stępień, oficer prasowy policji w Pajęcznie. - Nasi funkcjonariusze zatrzymali go o godzinie 20.30 w hotelu. Piotr D. faktycznie był lekarzem. Ukończył akademię medyczną, ale żadnej specjalizacji nie zdobył. W Czarnkowie przedstawiał się jako specjalista otolaryngolog i specjalista medycyny ratunkowej. W Bolesławcu dodał sobie chirurgię głowy i szyi. Wyjechał, ale wcześniej zdążył zainkasować sporą sumkę. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, miesięcznie uszczuplał kasę ZOZ o ok. 20 tysięcy złotych. Prokuratur nie ma żadnych dowodów, ani doniesień, że na działalności Piotra D. ucierpieli jego pacjenci. Do sprawy wrócimy. Ilona Parejko