Do zdarzenia doszło we Wrocławiu w 2006 r. Policjanci zauważyli na ulicy osłabionego, starszego mężczyznę. - Ponieważ nie było z nim kontaktu, wezwali pogotowie. Mężczyzna miał przy sobie wypis ze szpitala sprzed kilku dni, wskazujący na to, że przebywał on na oddziale neurologicznym - powiedziała rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu. Zabrany przez pogotowie, trafił do szpitala przy ul. Traugutta. Dyżurująca tam wówczas neurolog nie przeprowadziła, zdaniem prokuratury, odpowiednich, szczegółowych badań pozwalających na poprawne zdiagnozowanie stanu chorego. Druga lekarka, która była wtedy kierownikiem dyżuru, także nie zdiagnozowała obustronnego zapalenia płuc i mężczyzna odwieziony został do noclegowni. - Zmarł tej samej nocy. Opinia biegłych potwierdziła, że popełnione zostały błędy w diagnozie, chociaż nie miały one wpływu na śmierć mężczyzny - dodała Klaus. Obie lekarki nie przyznają się do winy. Neurolog odmówiła składania wyjaśnień, natomiast druga z kobiet twierdziła, że dołożyła wszelkich starań przy udzielaniu pomocy choremu. Obu lekarkom grozi do 5 lat więzienia.