O księdzu Grzegorzu Sowie z parafii Św. Jadwigi w Gryfowie Śląskim (Dolnośląskie) zrobiło się głośno w styczniu, kiedy to ustawił przed wejściem do kościoła czytnik rejestrujący gimnazjalistów przychodzących na mszę. Kandydaci do bierzmowania muszą przykładać do niego palec. Dzięki obrazowi linii papilarnych wikary sporządza później listę obecności na mszy. O oryginalnym sposobie sprawdzania obecności na nabożeństwach zostali powiadomienie również rodzice nastolatków. Po każdej mszy ksiądz Sowa przesyła im e-mailem wyciągi z czytnika. Trafiają one również do parafialnego komputera. RPO: To ingerencja w życie parafian Gdy nowatorstwem księdza z Gryfowa Śląskiego zajęły się ogólnopolskie media, szybko zainteresował się nimi także Rzecznik Praw Obywatelskich i Główny Inspektor Danych Osobowych. Obaj mieli wiele wątpliwości co do legalności praktyk wikarego Sowy. Janusz Kochanowski, Rzecznik Praw Obywatelskich postanowił zainterweniować u biskupa legnickiego Stefana Cichego. "W mojej ocenie ważnym problemem z punktu widzenia Kościoła jest rzetelne przygotowanie uczniów do bierzmowania, ale nie może się ono wiązać z tak dalece idącą ingerencją w życie prywatne parafian. Wierzę, że również władzom Kościoła Katolickiego zależy na wychodzeniu naprzeciw rozwiązywaniu takich problemów i wprowadzeniu rozwiązań, które nie naruszałyby konstytucyjnych praw i wolności obywateli" - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich do ordynariusza legnickiej diecezji. Biskup broni wikarego Biskup Stefan Cichy zbadał sprawę i odpowiedział rzecznikowi. Postanowił bronić pomysłowego wikarego. Zdaniem biskupa ksiądz Sowa nie łamie ustawy o ochronie danych osobowych. "Policja, która po złożeniu skargi zbadała urządzenie, nie sformułowała żadnego zarzutu, gdyż zostało ono zakupione legalnie, ma stosowne atesty i jest coraz powszechniej stosowane w wielu miejscach. Urządzenie nie pobiera odcisków palców. Jest urządzeniem biometrycznym, a nie daktyloskopijnym. Zastosowanie takiego urządzenia jest zgodne z obowiązującym w Polsce prawem" - pisze w odpowiedzi biskup Stefan Cichy. Biskup legnicki zwraca ponadto uwagę, że ksiądz Sowa działał w porozumieniu z proboszczem, rodzicami i młodzieżą, która akceptowała nowoczesny sposób sprawdzania obecności. Dzieci rodziców, którzy się nie zgodzili na sprawdzanie obecności za pomocą terminala biometrycznego, były sprawdzane metodą tradycyjną. Autor: J CZYTAJ TAKŻE: Elektroniczny stróż: Rewolucyjna metoda księdza