Tak przywykł do opiekujących się nim ludzi, że puszczony na wolność najwyraźniej szuka ludzkiego towarzystwa. Kuba został Kubą, kiedy z okazji 750-lecia Bolesławca władze miasta zafundowały obywatelom parę niemych łabędzi kupionych we wrocławskim ogrodzie zoologicznym. Bardzo szybko Kuba owdowiał. Jego partnerkę pogryzł pies. Weterynarz musiał uśpić ptaka. Innym razem, strażacy odbili od zamarzniętej żwirowni w Krępnicy młodego łabędzia, który zamieszkał z Kubą. Ptak przezimował w zagrodzie, wykurował się i wiosną zwyczajnie odleciał. Kuba znowu został sam. Dwa lata temu przyjaciółkę dla samotnego Kuby podarowała kobieta, która pod Jelenią Góra prowadzi hodowlę egzotycznych i ozdobnych ptaków. Łabędzie przypadły sobie do gustu. Z brzegów stawu bolesławianie kibicowali rodzicielskim staraniom pary, która na wyspie wybudowała gniazdo, a samica złożyła jaja. Po trzech miesiącach pracownicy "Zieleń Planu". Po konsultacji z ornitologiem wybrali jajka z gniazda. Wysiadującej łabędzicy groziła śmierć głodowa, bo ptak nie odstępował od gniazda. Okazało się, że jaja nie zostały zapłodnione. Po kilku tygodniach partnerka Kuby - w tajemniczych okolicznościach - zniknęła. Być może odleciała. A Kuba zaczął chodzić. Autor: Ilona Parejko