Spośród wszystkich miejskich placówek oświatowych, we wtorkowym, dwugodzinnym proteście uczestniczyło zaledwie 19 osób - pracowników tylko dwóch szkół podstawowych. Przedszkolanki i nauczyciele gimnazjów nie wzięli udziału w strajku. - Początkowo na liście osób zgłoszonych do wzięcia udziału w strajku było 25 osób - mówi Urszula Czepiel, matematyczka ze Szkoły Podstawowej nr 2. - Ludzie wycofali się, bo nasza dyrektorka przekazała nam informację, że urząd miasta uznał strajk za nielegalny, a ona sama może, chociaż nie musi wyciągnąć wobec strajkujących konsekwencje służbowe, z naganą włącznie. - Nikt nikogo nie straszył naganami - zaprzecza Agnieszka Gergont, rzeczniczka magistratu. - Faktycznie odbyło się w urzędzie spotkanie dyrektorów z prawnikiem, aby wyjaśnić wątpliwości związane na przykład z wypłatą wynagrodzeń za czas strajku. Dyrektorów poproszono o przekazanie informacji nauczycielom. Chodziło między innymi o to, że nie dostaną pieniędzy za te dwie godziny strajku. Urszula Czepiel podkreśla, że strajkujący nie występują przeciwko dyrekcji szkół, ani władzom miasta. - Związek jest w sporze zbiorowym z rządem - mówi nauczycielka. - Wiemy, że samorządy nie mają pieniędzy na podwyżki dla nas. Domagamy się odgórnych rozwiązań. Ludzie faktycznie przestraszyli się grożących im sankcji, czy nie wierzą, że w strajkowej rywalizacji mają szansę z kolejarzami, lekarzami, albo górnikami? W strajku nie uczestniczyła nawet przewodnicząca ZNP w Bolesławcu, która pracowała w tym czasie w komisji wybierającej nowego dyrektora Zespołu Szkół Budowlanych. Również dyrektor SP 2 nie było tego, ani następnego dnia w pracy. W powodzenie akcji protestacyjnej nie wierzy Alicja Krzyszczak, naczelnik wydziału edukacji w starostwie. W oświatowych placówkach należących do powiatu strajkowało kilkudziesięciu pracowników Zespołu Szkół Specjalnych, II LO, Zespołu Szkół Budowlanych, Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych oraz Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej. - W moim odczuciu strajk nauczycielom nie pomoże - mówi Alicja Krzyszczak. - Rząd najpierw spełni postulaty kolejarzy, czy górników. W tej rywalizacji, nauczyciele są bez szans. Czego chcą nauczyciele ZNP (nauczycielska Solidarność w proteście nie uczestniczy) domaga się m.in. znacznych podwyżek płac począwszy od 2008 r., w sumie o 30 proc., zmian w przepisach emerytalnych, takich by nauczyciele, którzy mogą w tym roku przejść na wcześniejsze emerytury nie stracili tego przywileju jeśli nie podejmą decyzji w tej sprawie do końca maja. Nauczyciele domagają się także objęcia nauczycieli emeryturami pomostowymi bez względu na wiek oraz rozpoczęcia dialogu na temat problemów polskiej edukacji. W Bolesławcu najbardziej wykształcony nauczyciel zarabia 3 tys. zł brutto, stażysta 1200 zł. Godzina pracy nauczyciela wyceniana jest od 20 złotych wzwyż.