Ocena ratingowa, bo o niej mowa, zrobiona przez firmę Fitch Ratings pokazuje w jakiej sytuacji finansowej jest miasto. Ta ocena ma znaczenie, bo dzięki niej jesteśmy bardziej wiarygodni dla banków i inwestorów. Najlepsi w takich rankingach dostają AAA i taką ma na przykład Berlin. Najsłabsi dostają D. Lepiej się nie da Jeszcze w 1998 roku Wrocław miał ocenę BBB minus. Przez dziewięć lat awansowaliśmy do A minus i jesteśmy dziś bardziej wiarygodnym kredytobiorcą nie tylko od St. Petersburga i Gdańska (BBB), ale także Moskwy (BBB+). Ale to nie wszystko. Miasto może dostać maksymalnie tak wysoką notę jak kraj, w którym się znajduje. Zaś Polska jest oceniana na A minus. Czyli lepszej cenzurki po prostu nie mogliśmy dostać. - Wyniki tych badań oznaczją, że wrocławianie są coraz bogatsi, a swoje pieniądze w postaci podatków oddają w dobre ręce - chwali się Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Skąd o tym wiemy? Na ocenę specjalistycznej firmy, takiej jak Fitch Ratings, która oceniała Wrocław, wpływa przede wszystkim dobra sytuacja finansowa budżetu miasta. Czyli dochody. A te biorą się z miejskich podatków (czyli np. od nieruchomości) oraz z PIT-ów a więc z kieszeni mieszkańców miasta. A jest do czego sięgać. Według ekspertów z Fitcha dochody na głowę mieszkańca (PKB per capita) przewyższają średnią krajową o 46 proc. Przeciętny wrocławianin zarabia więc półtora raza tyle co statystyczny Polak. W 2003 roku wrocławianie zarabiali średnio 30 tys. zł rocznie. Dziś już ponad 45 tys. zł - mówi Marcin Urban, skarbnik miejski. Na jednym koncie Oczywiście dochody wrocławian to niejedyny czynnik oceny ratingowej. Ważne jest także, co z wpływami do miejskiego budżetu robią urzędnicy. A co robią? Wszystkie pieniądze są na, jednym koncie w BZ WBK. Są także i oszczędności. Gmina zgodnie z prawem, nie może ich inwestować, grając na giełdzie. Mogłaby na przykład inwestować w obligacje wypuszczone przez inne miasta. Ale tego nie robi. - Właściwie wszystkie pieniądze, jakie mamy idą na inwestycje. Ale oszczędności potrzebne na bieżące wydatki trafiają na lokaty krótkoterminowe: overnighty (na jedną noc) albo kilkudniowe. W tej chwili na takich lokatach mamy mniej więcej 200 milionów złotych - mówi Marcin Urban. Tylko miasta oceniane tak dobrze jak Berlin mogłyby dostać najbardziej ekskluzywną kartę kredytową na świecie czyli czarną kartę American Express. Można kupić na nią wszystko - nie ma limitu. Wrocław jeszcze takiej by nie dostał. Ale o platynowej już mógłby myśleć. Adam Cieślik redakcja.wroclaw@echomiasta.pl