Po tych słowach mężczyzna wyszedł z placówki. Pracownicy banku zawiadomili o tej dziwnej wizycie policję. Kiedy na miejscu zdarzenia pojawili się już policjanci i rozmawiali z obsługą banku, nagle otworzyły się drzwi - bandyta powrócił. Stanął w progu i, trzymając rękę w kieszeni, krzyknął "Ręce do góry". Po chwili leżał już na ziemi obezwładniony przez obserwujących tę sytuację policjantów. Jak się okazało, 42-latek był nietrzeźwy. Miał blisko dwa promile alkoholu w organizmie. Beata Sadowska