- Absolutnie nie - zapewniał starosta Krzysztof Baldy, podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej. Są to rzetelne dane, wyliczone po wizji w terenie, oparte na kosztorysach i jedynie w wyniku przetargów liczba ta może zmaleć. Ogółem w powiecie kłodzkim szacunkowe szkody, jakie wyrządził żywioł między 26 a 29 czerwca tego roku, wynoszą 180 mln zł, a liczba rodzin poszkodowanych to 964! Największe straty poniosły: gmina Kłodzko (ponad 42 mln zł w infrastrukturze gminnej i 465 rodzin poszkodowanych), Lądek Zdrój (34,5 mln zł i 176 poszkodowanych), Bystrzyca Kłodzka (prawie 17 mln zł), Stronie Śląskie (ponad 9,6 mln zł i 112 rodzin powodzian), a także gminy: Radków, miasto i gmina Nowa Ruda, Kłodzko, Szczytna, Międzylesie. Dla każdego z samorządów lokalnych, nie tylko dla tych, gdzie liczby nie są mniejsze niż 30 mln zł, jest to trudny orzech do zgryzienia. Na przykład Radków, który była w tle innych samorządów, które odnotowały zaistnienie żywiołu, straty w mieniu gminnym oszacował na prawie 7 mln zł. - Przede wszystkim: drogi, mosty, urządzenia inżynierii drogowej i wodnej. Jako tako budynki nasze gminne nie zostały uszkodzone, ale na dzisiaj nie znamy szkód zagrodowych, poza tymi, które wystąpiły w mieszkaniach, i w których już wypłaciliśmy ponad 300 tys. zł wsparcia - ponad 50 gospodarstw domowych zostało zalanych - mówi burmistrz Jan Bednarczyk. Przyznaje, iż lokalny budżet jest już tak naciągnięty, że przysłowiowej wolnej złotówki nie jest w stanie z niego wykrzesać, z uwagi na zaangażowanie inwestycyjne gminy - ponad 13 mln zł. - Na ostatniej, nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej podjęliśmy decyzję o zaciągnięciu kredytu w wysokości 3,6 mln zł, żeby zapewnić płatności terminowe. W ogóle nie mam i nie spodziewam się wolnych środków w budżecie, które mógłbym przeznaczyć na usuwanie tej klęski żywiołowej, chyba że zawiesimy niektóre zadania - informuje. A to z kolei nie jest łatwe z uwagi na to, że wiele z zadań zostało rozpoczętych, a w przypadku innych podpisane zostały umowy. mm