Cotygodniowe msze święte w więziennej kaplicy, spotkania prowadzone przez siostrę zakonną i księdza Cezarego Ciupaka (proboszcza parafii w Jaszkowej Górnej) - udział w nich jest dobrowolny, tak jak indywidualną sprawą było przystąpienie do sakramentu bierzmowania. - Dlaczego? Z dziewczyną chcę wziąć ślub i dlatego przystąpiłem. Spotkania siostra prowadziła, dały naukę na przyszłość, jakieś przemyślenia też? Fajnie to wyglądało - mówi dwudziestoparoletni mężczyzna, który od ośmiu miesięcy odsiaduje prawie 6-letni wyrok. Ale nie kryje nadziei, że szybciej stąd wyjdzie. Franciszkanka s. Bernarda rok temu we Wrocławiu przygotowywała grupę skazanych do przyjęcia tego sakramentu, teraz w Kłodzku. Przyznaje, że pierwsze kilka spotkań nie było łatwe. Dziś, z perspektywy tych sześciu miesięcy, bo tyle trwały, wie, że mają świadomość, iż jest to dla nich wyróżnienie. Czy przyjęcie sakramentu będzie przełomem w ich życiu? - Czy ja wiem? - zastanawia się zakonnica. - Mają świadomość, że jest to ważne. Zdaniem Juliana Leszczuka, rzecznika prasowego ZK w Kłodzku, przemiana w tych ludziach zachodzi już w momencie, kiedy zaczynają chodzić na spotkania katechetyczne, uczestniczyć w nabożeństwach. Dziś, jak mówi s. Bernarda, przychodzi na nie około 20 mężczyzn, większa grupa bierze udział we Mszy św. Wszystkich osadzonych jest prawie 800. Ale też nie wszyscy są wyznania rzymsko-katolickiego. Owa szóstka skazanych jest trzecią grupą, która w ciągu kilku lat przyjęła ten sakrament. - Są także zielonoświątkowcy - mówi J. Leszczuk. - Są świadkowie Jehowy, a więc zdarzały się tu również ich chrzty.