Oskarżeni muszą także zapłacić rodzinie zamordowanego mężczyzny 100 tys. zł zadośćuczynienia, a drugiemu z poszkodowanych 40 tys. zł. Oskarżeni początkowo przyznawali się do winy i dopiero w trakcie procesu odwołali swoje wcześniejsze wyjaśnienia W uzasadnieniu sędzia Lidia Hojeńska podkreśliła, że wina oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości, a popełniona zbrodnia w żaden sposób ich nie poruszyła. - Wcześniejsze przygotowania oraz późniejszy przebieg wydarzeń wskazują, że doskonale wiedzieli co robią - mówiła sędzia. Hojeńska zaznaczyła, że zarówno skazany na karę dożywotniego więzienia Łukasz P., jak i skazany na 25 lat więzienia Daniel S. są zdemoralizowani i nie nadają się do współżycia w społeczeństwie. "Wobec nich nie zachodzą żadne okoliczności łagodzące, a popełniona przez nich zbrodnia była przejawem wyrachowania i zimnej kalkulacji" - dodała sędzia. Wobec trzeciego oskarżonego, 23-letniego Daniela S., sąd zdecydował się na nadzwyczajne złagodzenie kary z uwagi na jego młody wiek oraz fakt, że nie brał bezpośredniego udziału w zabójstwie. Prokuratura domagała się trzech wyroków dożywotniego wiezienia. Po zakończeniu rozprawy prokurator Bartosz Pęcherzewski powiedział, że wyroki 25 i 15 lat więzienia są niewspółmierne do popełnionej zbrodni. "Dlatego po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku, podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnej apelacji" - dodał Pęcherzewski. Po wyjściu z sali sądowej Marek K., mężczyzna, któremu udało się uciec zabójcom, powiedział dziennikarzom, że po ogłoszeniu wyroku poczuł ulgę. - W końcu będę mógł zacząć normalnie żyć i nie będę musiał oglądać się przez ramię. To byli normalni ludzie, spokojni, grzeczni. Nikt nie wie co ich do tego skłoniło - dodał. Do zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku. Ofiary, którym wcześniej podano środki usypiające, zostały wywieziono do lasu. Jeden z mężczyzn został postrzelony i zabity łopatą, drugiemu udało się uciec i dotrzeć do stacji benzynowej. Motywem zbrodni miały być nieporozumienia finansowe.