Prokuratura w akcie oskarżenia postawiła Piotrowi Ż. 29 zarzutów, w tym siedem najpoważniejszych, które dotyczyły gwałtu i usiłowania gwałtu. Dwukrotnie miał popełnić ten czyn wspólnie z Arturem C., współoskarżonym w tej w sprawie. W środę Sąd Okręgowy we Wrocławiu uniewinnił Artura C. od obu zarzutów gwałtu oraz Piotra Ż. od 22 zarzutów, w tym tych najpoważniejszych dotyczących gwałtu i jego usiłowania. Ż. został jednak skazany na grzywnę w łącznej kwocie 8 tys. zł za wykorzystywanie swego stanowiska do przyjmowania korzyści osobistych. W ocenie sądu przynajmniej w siedmiu przypadkach składał propozycje spotkań swoim studentkom i od tego uzależniał wynik i ocenę egzaminu lub zaliczenia. Proces trwał od 2016 r. Proces trwający od 2016 r. był utajniony ze względu na ochronę osób poszkodowanych. Część uzasadnienia wyroku również nie była jawna, jednak sąd uzasadnił motywy wyroku m.in. z powodu dużego medialnego zainteresowania oraz nagłośnienia tej sprawy. W ocenie sądu nie doszło do gwałtów oraz odurzania narkotykami, co sugerowała pokrzywdzona. Biegły toksykolog wykluczył taką ewentualność. Oskarżony był w związku z pokrzywdzoną "Piotr Ż. był w związku z pokrzywdzoną, która wielokrotnie go odwiedzała w jego domu. Gdy związek się skończył, to korespondencję mailową pomiędzy nimi przeczytał mężczyzna, który był w związku z tą panią i on poczuł się oszukany" - mówił sędzia Mariusz Wiązek. Dodał, że w ocenie sądu pokrzywdzona mówiła nieprawdę na temat odurzania i gwałtów, ponieważ chciała uzasadnić swe zachowanie przed mężczyzną, który czuł się przez nią oszukany. Sąd podkreślił, że zarzuty związane z gwałtem nie dotyczyły osoby, która była studentką oskarżonego. "Nie było tak, że oskarżony gwałcił czy usiłował gwałcić studentki. Ta część aktu oskarżenia nie była związana z pracą na uczelni, a dotyczyła życia prywatnego" - uzasadniał sędzia. "Będziesz uległa, albo będzie normalny egzamin" Sąd przesłuchał jednak w trakcie procesu kilkaset studentek z lat 2002-12 i ocenił, że w siedmiu przypadkach wykładowca uzależniał ocenę z egzaminu czy zaliczenia od korzyści osobistej, jaką miało być spotkanie ze studentką. Sąd przytoczył, że ze strony wykładowcy padały m.in. takie propozycje: "Możemy to w inny sposób załatwić", "Mam czytać pracę, czy pani udostępni mi swój telefon", "Będzie egzamin łatwy albo nie - zależy czy się spotkamy w mieście", "Będzie wyższa ocena za wspólne wyjście do miasta", "Będzie czwórka, ale wyjdźmy na kawę", "Wyższa ocena, ale spotkajmy się w mieście", "Będziesz mi uległa, albo będzie normalny egzamin". "Te siedem przypadków było w ocenie sądu przestępstwem z art. 228 paragraf 4 Kodeksu karnego. Jednak zdaniem sądu oskarżony nie zasługuje nawet na najniższy wymiar kary więzienia, czyli jednego roku pozbawienia wolności przewidziany za ten czyn" - powiedział sędzia. Sąd skazał Ż. na karę grzywny w łącznej kwocie 8 tys. zł. Zapowiedziano odwołania od wyroku Zarówno prokuratura jak i obrona zapowiedziały odwołania od wyroku. Wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego socjolog Piotr Ż. to były radny miejski i wojewódzki z ramienia SLD, niegdyś wiceprzewodniczący tej partii w regionie. Władze Uniwersytetu Wrocławskiego zawiesiły wykładowcę w obowiązkach w 2013 r. gdy usłyszał on zarzuty w tej sprawie; również partia zawiesiła go wówczas w prawach członka.