Jeszcze w roku 2003, po nowych zgłoszeniach o niegodnym postępowaniu ze zwierzętami, sprawę wziął w swoje ręce Jerzy Thomalla ze Stowarzyszenia "Azyl" w Dzierżoniowie, który złożył doniesienie do prokuratury o domniemaniu popełnienia przestępstwa przez jego dzierżawcę, z prośbą o wydanie zgody na wejście na teren obiektu. Prokuratura jak i były wójt gminy odmówili. I tak latami nic nie można było zrobić dla poprawy sytuacji czworonogów. Zaniedbane i głodne zwierzęta nadal żyły w nie najlepszych warunkach. Właściciel nie chciał mediami nikim rozmawiać i przeganiał osoby, które dokarmiały psy. Przekonywał, że tak być musi, bo jak są głodne, to lepiej pilnują zamku. W kwietniu ubiegłego roku stowarzyszenie ponownie złożyło doniesienie do prokuratury i ta powtórnie odmówiła. "Azyl" nadal nie dawał za wygraną i złożył zażalenie do Sądu Rejonowego, który skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez prokuraturę. I tak w październiku 2007 r. udało się z nakazem sądowym wejść na teren zamku i skontrolować warunki, w jakich żyły zwierzęta. Brud, smród, zaniedbane i wygłodzone psy, to obraz, jaki ujrzały straż i policja. Właściciel pozwolił wywieźć tylko jedną sukę i trzy szczeniaki. Tym razem sprawa trafiła przeciwko niemu do sądu. Po koniec stycznia br. Sąd Grodzki w Ząbkowicach Śląskich uznał oskarżonego winnym zarzucanego mu czynu, tj. złej opieki nad zwierzętami, i nałożył na niego karę grzywny w wysokości 30 stawek dziennych po 25 zł. Wyrok nakazowy jest nieprawomocny. il