Karate kojarzy się ze sportem dla prawdziwych twardzieli. Skąd Twoje zainteresowanie akurat taką dyscypiliną? Karate zainteresowali mnie moi rodzice. A było to 16 lat temu. Wtedy właśnie rozpoczęłam treningi. Wszystko dlatego, że - zdaniem rodziców - byłam bardzo rozbrykanym dzieckiem. Aż za bardzo i mama uznała, że moja energia musi znaleźć gdzieś ujście, niekoniecznie w domu (śmiech). Twoja energia znalazła ujście i przyniosła Ci ogromne sukcesy... Mistrzostwo świata, Europy... O wielokrotnych tryumfach w Polsce chyba nawet nie ma co wspominać. Twoimi osiągnięciami można obdzielić wiele zawodniczek. Nie da się ukryć, że trochę sukcesów odniosłam. Jednak nie mam zamiaru na tym poprzestać i spocząć na laurach. Ciągle trenuję, doskonalę się. Staram się być coraz lepsza. Karate jest dla mnie bardzo ważne. Kocham ten sport! Dlatego też każdy kolejny turniej jest dla mnie nowym wyzwaniem oraz ogromną przygodą. Który z sukcesów uważasz za największy? Najbardziej cenię sobie indywidualny srebrny medal zdobyty na mistrzostwach świata w Lucernie oraz drużynowy złoty krążek na mistrzostwach świata w Chicago. Jestem także dumna z ostatnich wyników mistrzostw Europy w Porto, gdzie wywalczyłam brązowy medal indywidualny, oraz złoty drużynowo. Bardzo miłą niespodzianką było dla mnie także zajęcie II miejsca w plebiscycie na Najpopularniejszego Sportowca Powiatu Średzkiego. Cieszę się, że to co robię jest zauważane i doceniane. Co czujesz, kiedy stajesz na macie? Czuję zew krwi (śmiech). Oczywiście żartuję. Na macie potrafię się całkowicie wyłączyć. Ważna jest tylko przeciwniczka, walka. Nie brakuje, rzecz jasna, ogromnych emocji, ale z czasem nauczyłam się nad nimi panować. Zdarzyło Ci się wykorzystać swoje umiejętności poza matą? Zdarzyło... Kiedyś wieczorem byłam na spacerze z koleżanką. Zaatakował nas jakiś mężczyzna... I co się stało? Nam nic (śmiech). Oprócz tego, że sama walczysz, to jeszcze uczysz karate dzieci ze szkoły w Lutyni... Tak. Bardzo to lubię. Praca z dziećmi to duża przyjemność. Bardzo się cieszę, kiedy jestem w stanie im coś przekazać. To są bardzo uzdolnione karateki. Ich postępy sprawiają mi dużo radości. Jeden z adeptów, Łukasz Radzikowski, jest szczególnie uzdolniony. Jeśli będzie trenował z taki zapałem, jak dotychczas, to wróżę mu spore sukcesy. Jednak nie tylko sportem żyjesz. Niebawem kończysz studia (Marta Szymczak studiuje na wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego - przyp. red.), masz już plany na przyszłość? Nie chcę wybiegać za daleko do przodu. Jeszcze półtora roku studiów przede mną. Co później? Nie wiem. Staram się cieszyć każdym dniem, żyć szczęśliwie. Jak na razie mi to wychodzi w miarę dobrze. Więc nie chcę nic zmieniać. A korzystając z okazji, chciałabym bardzo podziękować moim trenerom, wszystkim kibicom, a przede kochanym rodzicom, którzy wiele razy bardzo mi pomogli... Dziękuję za rozmowę.