Jeden telefon może skutecznie wywołać panikę i masową ewakuację. W ostatnich miesiącach policję w całym kraju postawił na nogi 46-letni rencista z Konina. Mężczyzna miał rzekomo podłożyć ładunek wybuchowy w Kauflandzie. Problem tkwił w tym, że nie powiedział, o który sklep tej sieci chodzi. Ewakuowano wówczas pracowników i klientów we wszystkich marketach tej sieci w całym kraju, także w Legnicy, Lubinie i Głogowie. Na szczęście alarm okazał się fałszywy. Minęło kilka tygodni, a policja znów otrzymała niepokojący sygnał. Tym razem mężczyzna informował o podłożeniu bomby w centrach handlowych, na dworcach kolejowych i w sklepach sieci Kaufland. Ponownie ewakuowano klientów i pracowników legnickiego Kauflanda. Podobnie było w innych większych miastach regionu. Na szczęście i tym razem alarm był fałszywy. W obu przypadkach żartownisiem był ten sam człowiek, wspomniany już rencista z Konina. Dwa lata temu 30-letni mężczyzna postawił na nogi legnickie służby informując o podłożeniu ładunków wybuchowych w centrum Legnicy. Daniel O. z Chojnowa miał podłożyć ładunki wybuchowe w Urzędzie Skarbowym i w jednym z banków. Służby przetrząsnęły obiekty, ale na szczęście nic wtedy nie znaleziono. Wczoraj informacja o bombie sparaliżowała uczniów i nauczycieli legnickiej SP 12 w Zespole Placówek Specjalnych. Na szczęście i tym razem nie znaleziono podejrzanych materiałów. Niestety w Polsce sankcje za tego typu przewinienia nie są surowe. W myśl prawa jest to wykroczenie, za co grozi kara grzywny lub ograniczenie wolności. W sytuacji gdy informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego przyczyniłaby się do zagrożenia bezpieczeństwa zdrowia lub życia ludzkiego, odpowiedzialny za tego rodzaju incydent delikwent może odpowiadać za przestępstwo. Autor: tom