Nieco wcześniej w tym samym miejscu Lewińskich Wzgórz istniał ogród drzewek bonsai, którego powstanie było następstwem zafascynowania się jarkowianina wystawą tych drzewek w jednym z niemieckich miast. - Bardzo one mnie urzekły, szczególnie sceneria stworzona na tą okazję. Wtedy postanowiłem, że coś podobnego zrobię u siebie - mówi E. Majcher. - Ale z biegiem czasu wyszedł mi z tego taki groch z kapustą, więc wszystko zlikwidowałem, aby spróbować raz jeszcze. Tym razem z ogrodem japońskim. Wieloletnia żmudna praca dała efekt, który poza wrocławskim Ogrodem Botanicznym, nie ma sobie podobnego. Na powierzchni około 2 tys. m kw. dominuje flora przeniesiona jakby żywcem z kraju kwitnącej wiśni. Azalie japońskie przeplatają się z peoniami, magnoliami są obecne klony, i jodły, jest również miejsce dla innych roślin charakterystycznych dla Japonii. Wszystkie one stanowią pierwszorzędne tło dla nielicznych ścieżek, wodospadów i oczek wodnych, zmyślnie poustawianych rzeźb i elementów użytkowych tak charakterystycznych dla sztuki Dalekiego Wschodu. - Marzy mi się zagospodarowanie kolejnych terenów przyogrodowych, na które mam pomysły. Jednak do tego są potrzebne pieniądze, z którymi jest krucho. Skarbonka przy wejściu ich wiele nie dostarcza - przyznaje p. Edward. bwb