Do kraju wróciło ok. 140 żołnierzy z m.in. 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania oraz 6. Brygady Desantowo-Szturmowej z Krakowa. W następnych dniach wrócą pozostali żołnierze. W sumie tur będzie siedem i dopiero z ostatnią wróci gen. bryg. Marek Tomaszycki, dowódca I zmiany PKW Afganistan. Obecny na lotnisku gen. bryg. Witold Poluchowicz, szef centrum planowania Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych witając żołnierzy dziękował im za ofiarną służbę, sumienne wypełnianie zadań. Natomiast rodzinom, a zwłaszcza żonom generał dziękował za cierpliwość. Przyznał, że misja była trudna, ale została wypełniona dobrze. Mjr Michał Hołub opowiadał dziennikarzom, że wcześniej brał udział w innych misjach m.in. w Iraku i Somali, ale żadna nie była tak trudna jak ta w Afganistanie. - Ta misja była najtrudniejsza, bo mieliśmy tu do czynienia z dużym natężeniem działań przeciwnika - mówił Hołub. O szczegółach misji nie chciał mówić. Natomiast kpt. Piotr Baran przyznał, że bardzo się cieszy z powrotu na "ziemię ojczystą". Powracający z Afganistanu żołnierze opowiadali, że z największą ochotą najbliższy czas poświęcą rodzinom, zabawom z dziećmi i pomaganiu żonom w obowiązkach domowych. Na przełomie października i listopada obowiązki formalnie przejmie w Afganistanie II zmiana PKW. Na jej czele stanie gen. Jerzy Biziewski. Podobnie jak obecna, kolejna zmiana ma liczyć ok. 1200 żołnierzy. Do ich zadań należeć będzie m.in. zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach oraz szkolenie afgańskiej armii.