Meczem z AZS Gdańsk legniccy szczypiorniści zaczęli kolejny rok w Ekstraklasie. Lepszego i bardziej dramatycznego początku sezonu nie można sobie było wyobrazić. Miedź ograła bardzo silnego rywala z północy. Trener Sanecki powiedział nawet, że ten mecz liczy się dla niego za 4 punkty, tak bardzo wysoko ceni ekipę trenera Waszkiewicza. Pierwsze dziesięć minut spotkania zapowiadało twardą i wyrównaną walkę do ostatniego gwizdka sędziego. Wynik wahał się, a po kwadransie gdańszczanie wygrywali zaledwie 5:4. Później obie drużyny grało dość nieskutecznie i dopiero w 20 minucie Miedź wyrównała na 5:5. Kolejne 5 minut było jednak piorunujące. AZS strzelał bramkę w każdej akcji, a ponadto bronił niemal idealnie. Gracze z Gdańska wyszli aż na sześciobramkowe prowadzenie i kibice na trybunach bali się, że gracze KPRu przegrają podobnie jak piłkarze nożni Miedzi przed kilkoma dniami. Na szczęście ten zimny prysznic podziałał na legnickich szczypiornistów mobilizująco. Po naprawdę dobrej końcówce pierwszej połowy i bramce strzelonej przez Tomka Górecznego w ostatniej sekundzie, wynik do przerwy brzmiał 10:12. Zawodnicy Miedzi w drugiej połowie zagrali znacznie lepiej. Po ośmiu minutach zdołali wyjść na remis 14:14 po znakomitej kontrze Górecznego. Ten sam zawodnik w dwóch kolejnych akcjach zabierał piłki rywalom w ataku i wyprowadził kolejne dwie bramkowe kontry. Wydawało się, że jest to przełomowy moment spotkania. AZS zaczął grać bardzo nerwowo i nieskutecznie w ataku. Po 40 minutach Miedź prowadziła 17:14. Niestety po dwuminutowych wykluczeniach Będzikowskiego, Górecznego i Peteli gdańszczanie dogonili Miedziankę. Po 50 minutach było 20:19 dla naszych. Zanosiło się na niezwykłe emocje w końcówce. Emocje były, ale na wyraźne życzenie Miedzi. Po znakomitym rzucie Szabata na 23:20, na 4 minuty przed końcem spotkania mało kto myślał, że Miedź może jeszcze ten mecz przegrać. Niestety dwie minuty przed końcem głupio sfaulował Góreczny i wyleciał na dwie minuty. Zawodnicy AZSu po fatalnym błędzie Fabiszewskiego przy podaniu ze środka, oraz jednej kontrze zdołali wyjść na remis 24:24. Legniczanie nadal grający w osłabieniu mieli 35 sekund na ostatnią akcję. Trener Sanecki postanowił wycofać bramkarza i wprowadzić Przemka Rosiaka, by ten wspomógł kolegów w ataku. Gdy miano już dokonać zmiany fantastycznie na prawym skrzydle znalazł się Andrzej Brygier, stanął oko w oko z gdańskim bramkarzem i sytuacji nie zmarnował! Ostatnia akcja AZSu nie przyniosła zmiany rezultatu i Miedź mogła się cieszyć z pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. - Mecz bardzo przypominał zeszłoroczne spotkanie z Miedzią. Też przegraliśmy tu jedną bramką po sporych emocjach. Nie można po prostu wygrać przy tak słabej skuteczności w ataku. To spotkanie pokazało jak nie należy grać w ofensywie. Koniecznie musimy poprawić ten element gry jeśli chcemy myśleć o zwycięstwach - powiedział po meczu trener gości Daniel Waszkiewicz - Jestem naprawdę bardzo zadowolony. Drużyna pokazała charakter. Dawno już nie pamiętam meczu, w którym z 6 bramek straty wychodzi się na 3 przewagi i ma się praktycznie wygrany mecz, no niestety tylko końcówka na własne życzenie była nerwowa i za to piłkarzom należy się bura. AZS Gdańsk to świetna drużyna i zwycięstwo w dzisiejszym meczu jest dla nas niezmiernie ważne. Cała drużyna zagrała bardzo równo, strzelali prawie wszyscy. Cieszy też dobra postawa obu bramkarzy, którzy zagrali na niezłym procencie. Kryński zagrał dziś najlepszy mecz jak dotąd. Jest młody i będzie się rozwijał. Na pewno przyda się jeszcze drużynie w tym sezonie. Mam też nadzieję, że zwycięstwo doda zawodnikom wiary w siebie przed ważnym derbowym meczem z Zagłębiem. - komentuje spotkanie Mirosław Sanecki trener Miedzi. Skład Miedzi: Kryński, Kiepulski, Ścigaj 3, Szuszkiewicz, Będzikowski 2, Fabiszewski 3, Grębosz 3, Skrabania 2, Szabat 2, Góreczny 2, Brygier 5, Rosiak 2, Petela, Hajgenbart. Kary dwóch minut: 2 Będzikowski, 2 Góreczny, Ścigaj, Petela. Autor: kobrem