W Polsce, za ten najcenniejszy dar życia dawcy dostają czekoladę i dzień urlopu. W Niemczech do 20 euro za 450 mililitrów. Niemcy nawet nie ukrywają, że gros "surowca" zamierzają czerpać od polskich dawców. - Od dziennikarzy niemieckiej telewizji wiem, że 1/3 krwiodawców w tamtejszej stacji to Polacy - mówi Bożena Kłusek, dyrektor biura Polskiego Czerwonego Krzyża w Zgorzelcu. - Wcale się nie dziwię Polakom, że oddają krew w Niemczech. My nie możemy im wiele zaoferować w zamian, a bieda i bezrobocie są straszne. Każdy grosz się liczy. Poza tym, jesteśmy w Europie i żyjemy w wolnym kraju. Bożena Kłusek gromadzi skrupulatne dane o ilości krwi oddanej w Zgorzelcu i Bogatyni. Póki co - a niemiecka stacja działa od początku maja - nie zanotowano znaczących spadków i dawców i ilości pobranej krwi. - Na przykład w Bogatyni, gdzie mamy około 60 dawców, którzy oddają średnio 20 - 30 litrów krwi miesięcznie, w porównaniu z kwietniem, w maju odnotowano wzrost - cieszy się Bożena Kłusek. Można więc przypuszczać, że z grona zrzeszonych w PCK honorowych dawców nikt się nie wykruszył, a krew w Niemczech oddają osoby, które wcześniej nie robiły tego w kraju.