Podróże służbowe, telefony, czynsze, zakup wyposażenia, pensje dla zatrudnionych w biurach, to wszystko kosztuje. Zobaczmy więc, który z naszych posłów do cna wykorzystał publiczną kasę, a kto był w tym względzie oszczędny. Armia asystentów Każdy z posłów, oprócz 2,4 tys. zł diety i 9,7 tys. zł uposażenia, inkasuje co miesiąc z państwowej sakiewki 10 tysięcy na prowadzenie swej działalności w terenie, czyli na utrzymywanie swoich biur. Ponadto z tego tytułu na początku kadencji dostają 9 tys. zł (nowi parlamentarzyści) lub 5 tys. zł (wybrani na kolejną kadencję). Z tych środków opłacane są pensje zatrudnionych w biurach poselskich pracowników, czynsz za lokal, rozmowy telefoniczne, zakup prasy i wyposażenia biura, naprawa sprzętu, korespondencja, a także przejazdy samochodem lub podróże służbowe zlecane przez posłów swoim zaufanym współpracownikom. Cała wydana kasa na ten cel ewidencjonowana jest w biurze obsługi posłów w Kancelarii Sejmu. Wykaz wykorzystanych przez posłów publicznych pieniędzy od października 2005r. do końca ubr. z pewnością zainteresuje co niektórych wyborców. Zacznijmy od kosztów osobowych, czyli wynagrodzeń dla pracowników biur poselskich. W tym zakresie prym wiodą Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej i Jerzy Szmajdziński, jeden z liderów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Na pensje swoich pracowników przez 15 miesięcy obaj panowie wydali odpowiednio 75,3 i 75,2 tys. zł. Najmniej na ten cel wydał poseł Ligi Polskich Rodzin, Piotr Ślusarczyk. Choć 20,4 tys. zł wydanych na jedno biuro w Legnicy i aż jedenaście filii brzmi co najmniej dziwnie i daje do myślenia. Szerokiej drogi Przyjrzyjmy się teraz podróżom służbowym. W tej materii rekordzistą jest poseł SLD ze stolicy Polskiej Miedzi, Ryszard Zbrzyzny. Kroku dotrzymała mu posłanka PiS, Elżbieta Witek, która na swoje przejazdy samochodem wydała nieco ponad 41 tys. zł. Ale niektórzy posłowie nie szczędzili grosza na służbowe delegacje swoich asystentów. Tutaj wyraźnym liderem jest poseł PiS Adam Lipiński, wydając na ten cel ponad 30 tys. zł. Grzegorz Schetyna, Tadeusz Madziarczyk, Elżbieta Witek i Ryszard Zbrzyzny to z kolei rekordziści w wydatkach na czynsze i opłaty za eksploatację lokali. Najbardziej rozmownym posłem przez telefon okazał się natomiast legnicki chirurg Hubert Costa, który w ciągu 15 miesięcy na abonament i połączenia telekomunikacyjne spożytkował prawie 16 tys. zł. Posłanka Elżbieta Witek miała słabość do zakupu prasy i książek, bo na ten cel wydała grubo ponad 20 tys. zł. Tomasz Jóźwiak