Ponad 3600 zł sankcji wynika z faworyzowania jednego zakładu pogrzebowego. Od lat ma on wyłączność na kopanie grobów na cmentarzu, należącym do parafii. Jednym z elementów pochówku jest wizyta u proboszcza szefującego parafii, na której znajduje się cmentarz. To właśnie on wskazuje firmę, która ma wykopać grób. Większość żałobników zgadza się na te "sugestie" bez wahania, nie zdając sobie sprawy, że mogliby sami wybrać osobę lub podmiot, który to zrobi. Większość zakładów pogrzebowych działających w Wałbrzychu, ma w swojej ofercie kompleksowe usługi, poczynając na przygotowaniu ciała, trumny, wieńców, a na wykopaniu mogiły kończąc. Ten ostatni element smutnego procederu jest jednak wykonywany przez osoby wskazane przez proboszcza. W efekcie żałobnik musi się konsultować i wydawać pieniądze na rzecz trzech podmiotów czyli księdza, zakładu pogrzebowego (wybranego przez siebie) i grabarza. Proces można skrócić, gdy wybierzemy zlecenie przygotowania całości pogrzebu firmie faworyzowanej przez parafię. Właśnie na to decyduje się większość pogrążonych w bólu osób. Kuria ponaglała To właśnie tego typu działalność sprawiła, że parafią pw. Św. Aniołów Stróżów zainteresował się UOKiK. - Firma, która zarządza cmentarzem praktycznie nie ma konkurencji. W przypadku tej parafii jest nią Zakład Pogrzebowy Bogdana Boksy ze Szczawna-Zdroju. Postępowanie wyjaśniające, które prowadziliśmy było bardzo utrudniane. Nie chciano nam udzielać informacji - mówi Ewa Tyc, starszy specjalista z wrocławskiej delegatury UOKiK. Ponad 17 lat temu, proboszcz Aniołów Stróżów, ks. prałat Bogusław Wermiński podpisał umowę ze szczawieńskim zakładem na utrzymywanie porządku na cmentarzu. Według niej, Zakład Bogadana Boksy dostał także wyłączność na kopanie grobów. - Ksiądz nie zdawał sobie sprawy, że postępuje niewłaściwie, dlatego wystąpiliśmy do kurii o ponaglenie. Wystosowała ona pismo do wszystkich proboszczów diecezji świdnickiej potwierdzający stanowisko urzędu w tej sprawie. Ksiądz Wermiński jednak nie zaniechał procederu - wyjaśnia Ewa Tyc. Oburzony prałat Na początku czerwca rozpoczęło się oficjalnie postępowanie w sprawie, które zakończyło się w ostatni dzień wakacji. UOKiK uznał, iż nie tylko inni przedsiębiorcy pogrzebowi zostali pokrzywdzeni, ale ucierpiał także interes każdego konsumenta. W oficjalnej korespondencji z UOKiK, ks. Wermiński powoływał się na prawo własności i niezależność parafii w podejmowaniu decyzji. Artykuł 140 Kodeksu Cywilnego, który definiuje to prawo mówi jednak "Prawo własności nie ma charakteru bezwzględnego i podlega ograniczeniom wynikającym z zasad współżycia społecznego, jak i bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa". Proboszcz parafii nie kryje swojego oburzenia całą sprawą. -To jest prześladowanie kościoła. Zamierzam się odwoływać do sądu w Warszawie, a jak będzie trzeba to nawet do Trybunału w Strasburgu. Cmentarz jest miejscem szczególnym, w którym odprawiane są sakramenty święte. Taka atmosfera wokół niego nikomu nie służy - mówi prałat. Konflikt sacrum i profanum trwa od wieków. Mateusz Mykytyszyn mykytyszyn@nww.pl KOMENTARZ: Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Parafia z Wałbrzycha nadużyła pozycji dominującej na należącym do niej cmentarzu. Nałożyliśmy na nią karę w wysokości ponad 3600 zł. Uznałam, że parafia nadużyła prawa, ponieważ uniemożliwiła innym przedsiębiorcom wykonywanie usług kopania grobu - przyznała takie prawo wyłącznie administratorowi cmentarza. W latach 2006-2008 na tym cmentarzu wykonano 260 pochówków. W tym okresie administrator wykonał usługi pogrzebowe w pełnym zakresie w przypadku 90 proc. wszystkich pogrzebów jakie miały miejsce na tym cmentarzu. Pozostałe zakłady pogrzebowe wykonują na tym cmentarzu usługi pogrzebowe w ograniczonym zakresie, bez kopania grobów. Decyzja nie jest ostateczna. Przysługuje od niej odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.