Prokuratorzy zbadają całą historię kontaktów rodziny z pomocą społeczną. Wiadomo, że codziennie miał do nich zaglądać pracownik opieki. Ojciec rodziny wysłał jednak latem pismo, że razem z dziećmi wyjeżdża na wakacje i poprosił o wstrzymanie wizyt. Śledczy sprawdzą, dlaczego wcześniej nikt nie zauważył, że najmłodsze dziecko nie rozwija się prawidłowo. 11-miesięczny chłopiec po pobycie w szpitalu trafił do domu małego dziecka. Przybrał już dwa kilogramy. W tym miejscu są również jego dwie siostry. Ojciec dzieci usłyszał już zarzuty narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia. Nie przyznał się jednak. Tłumaczył, że on zarabiał pieniądze, a za opiekę nad dziećmi odpowiedzialna była jego żona. Matka dzieci od blisko miesiąca jest w szpitalu psychiatrycznym. Dziecko było skrajnie niedożywione Sprawa skrajnego zaniedbania dzieci wyszła na jaw, kiedy rodzinę z Jawora odwiedziła pracownica pomocy społecznej. To ona nakłoniła matkę dziecka do wizyty u lekarza. Ten, widząc skrajne wycieńczenie niemowlęcia, wezwał pogotowie ratunkowe. Z opinii biegłego wynikało, że dziecko było skrajnie niedożywione i odwodnione: "U chłopca stwierdzono cechy wstrząsu hipowolemicznego, co odpowiada ciężkiemu uszczerbkowi na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu". Ponadto u chłopca stwierdzono bardzo znaczne opóźnienie psychoruchowe - odpowiadające poziomowi 3-4 miesięcznego dziecka. Niemowlę nie wróciło już do domu. Tego samego dnia sąd zdecydował o odebraniu rodzicom dwójki pozostałych dzieci. Maluchy trafiły do Domu Małego Dziecka w Jaworze. Wkrótce potem dołączył do nich 11-miesięczny chłopiec.