Toyota avensis, opel omega, fiat marea, skoda octavia i daewoo leganza, to marki pojazdów, którymi służbowo podróżują przedstawiciele lokalnych władz. Sprawdziliśmy, w jakim stanie jest decydencka flota i ile miesięcznie kosztuje podatników jej utrzymanie. Dobre, bo służbowe Stare porzekadło głosi, że jak cię widzą, tak cię piszą. Przekrój państwowych limuzyn pod względem marki, rocznika i stanu technicznego jest bardzo różnorodny. Prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski jeszcze pół roku temu miał do dyspozycji bordową lancię cappa z 1995r. Auto było już bardzo wysłużone z przebiegiem grubo ponad 300 tysięcy kilometrów. Stan techniczny prezydenckiej limuzyny rodem z Włoch, pozostawiał wiele do życzenia. Wiek pojazdu sprawiał, że co chwilę pojawiały się raczej spodziewane usterki i awarie. Dlatego w ratuszu podjęto decyzję o wymianie prezydenckiego auta. Wybór padł na nową, czarną toyotę avensis kupioną za blisko 100 tys. zł w grudniu ubr. Odpukać, na razie nie przydarzyła się nawet drobna usterka. Prezydent Głogowa, Jan Zubowski służbowo podróżuje zielonym oplem omegą z 1999r. kupionym za 122,5 tys. zł. Choć na liczniku auto ma przejechane już ponad 312 tysięcy kilometrów, prezydent nie myśli na razie o wymianie leciwej omegi. Oplem omegą z tego samego rocznika, ale srebrną jeździ burmistrz Polkowic, Wiesław Wabik, który zastąpił wysłużoną hondę. Opel kupiono za 99 tys. zł. Podczas służbowych podróży gospodarz Polkowic dotychczas nie miał żadnych przykrych niespodzianek na drodze, ale poprzedniemu burmistrzowi niespodziewane awarie zdarzały się dosyć często. Emilian Stańczyszyn wybierał się kiedyś do Wolsburga, omega wtedy odmówiła posłuszeństwa i burmistrz musiał skorzystać z samochodu straży miejskiej. W najbliższym czasie burmistrz Wabik planuje zamienić 8-letnią omegę na peugeota 607. "Najbiedniej" pod tym względem wypada prezydenckie auto Roberta Raczyńskiego. Prezydent Lubina ma do dsypozycji bowiem 8-letnią daweoo leganzę z przebiegiem 350 tysięcy kilometrów. Ostatnio samochód dosyć często musi być naprawiany. Wiek i przebieg powodują, że utrzymanie sprawności auta staje się coraz droższe, dlatego wskazana będzie w najbliższym czasie wymiana samochodu na nowy - odpowiedział nam rzecznik prezydenta Lubina, Krzysztof Maj. Starosta powiatu lubińskiego, Małgorzata Drygas - Majka podróżuje natomiast czarną skodą octavią z 2005r. która kosztowała ówczesne władze powiatu 95 tys. zł. Auto jest w miarę nowe i sprawne z niewielkim przebiegiem (63 tys. km), dlatego pani starosta nie myśli o wymianie służbowych "czterech kółek". Starostwo powiatowe dysponuje tylko jednym pojazdem służbowym. Bywa, że w jednym czasie z tego pojazdu chcą skorzystać członkowie zarządu wybierający się w podróże służbowe. Dlatego planujemy zakup dodatkowego samochodu, który byłby do dyspozycji członków zarządu na wypadek, gdyby skoda była zajęta - tłumaczy Krzysztof Olszowiak, rzecznik prasowy starosty lubińskiego. Prawdopodobnie starostwo zakupi nowego peugeota 407 za 70 tys. zł. Wójt gminy Lubin, Irena Rogowska podróżuje z kolei fiatem marea z 1999r. Wówczas auto kosztowało blisko 50 tys. zł. Mimo dość leciwego auta, gmina nie planuje wymiany swej floty. Chyba dlatego, że pojazd jest bezawaryjny i ma zaledwie 125 tysięcy kilometrów przebiegu. Podatkowa kasa na wojaże Przyjrzyjmy się ile miesięcznie średnio kosztują podatników przywilej lokalnej władzy, jakim jest służbowy samochód. Najwięcej, bo aż pięc tysięcy złotych, kosztuje utrzymanie służbowego wozu przez samorząd gminy wiejskiej Lubin. Średni koszt przejazdów tym autem tylko przez panią wójt miesięcznie wynosi 2545 zł. Pojazd używany jest w 50 procentach również przez innych pracowników Urzędu Gminy. Po podsumowaniu czasu używania przez panią wójt oraz do innych zadań, wynosi miesięcznie 5090 zł - wyjaśnia Janusz Łucki, rzecznik prasowy Urzędu Gminy w Lubinie. Blisko 3 tys. zł kosztuje głogowskich podatników utrzymanie prezydenckiego samochodu Jana Zubowskiego. Około półtora tysiąca miesięcznie na przejazdy, paliwo, ubezpieczenia służbowych aut wydawane jest w Urzędzie Miasta w Legnicy i Urzędzie Gminy w Polkowicach. Natomiast w przypadku prezydenckiego auta Roberta Raczyńskiego, jest to wydatek rzędu 2 tys. zł. urzędników w Głogowie. Najmniej, bo zaledwie 650 zł, na utrzymanie służbowej "limuzyny" wydaje się w starostwie powiatowym w Lubinie. W służbową podróż przedstawiciele lokalnych władz nie wybierają się zbyt często. Auta wykorzystywane są na ogół do przemieszczenia się na krótkich odcinkach. Prezydent Legnicy przemierza dziennie średnio 120 kilometrów, trochę mniej, bo blisko 110 km, pokonuje dziennie prezydent Lubina. Od 60 do 100 kilometrów dziennie "robi" pani starosta Małgorzata Drygas - Majka, a 42 kilometry - pani wójt Irena Rogowska. Ale rekordzistą pod tym względem jest prezydent Głogowa, Jan Zubowski, który dziennie potrafi przemierzyć średnio blisko 160 kilometrów. Tomasz Jóźwiak