Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Świdnicy Ewa Ścierzyńska, mężczyzna tłumaczył się chęcią nagrania złodzieja, który w tym pomieszczeniu mógł wyciągać pieniądze ze skradzionych portfeli lub torebek. Chciał też ustalić sprawcę kradzieży pieniędzy z jego własnego portfela. Te wyjaśnienia prokurator uznał jednak za mało wiarygodne. W lutym tego roku sześciu pracowników świdnickiej restauracji złożyło w prokuraturze zawiadomienie i wnioski o ściganie zatrudnionego w tym samym lokalu w charakterze dyskdżokeja mężczyzny, który przy użyciu kamery zainstalowanej podstępnie w toalecie pracowniczej, utrwalał intymne części ich ciał podczas korzystania przez nich z toalety. Fakt zamontowania kamery został przypadkowo odkryty przez jednego z pracowników restauracji. Po odtworzeniu zapisów z karty pamięci kamery, na jednym z filmów pokrzywdzeni rozpoznali 37-latka, bo nagrał się podczas montowania i ustawiania urządzenia. Mężczyzna został zatrzymany przez policję, a prokurator po przedstawieniu zarzutów zastosował wobec niego dozór policji i 3 tys. zł poręczenia majątkowego. Teraz sprawa trafi do sądu.