Do wywierconych w płycie żelbetonowej otworów saperzy wkładają 200 gramowe laski dynamitu z zapalnikiem elektrycznym. Otwór zasypuje się mokrym piaskiem stanowiącym tzw. przebitkę, która podczas wybuchu zabezpiecza przed przedwczesnym wydostaniem się gazów. - Fundamenty budynku mają ok. 3 metrów grubości. Będziemy sukcesywnie wiercić otwory i zakładać materiał wybuchowy. Łącznie zużyjemy ok. 1200 kg dynamitu skalnego - tłumaczy Jan Marzec, kierownik robót strzałowych z firmy wyburzeniowej Fortis. Po załadowaniu otworów ekipa strzałowych przykrywa je gumowymi płachtami, które zabezpieczają przed wyrzuceniem odłamków. Po chwili każą schować się pracującym w pobliżu robotnikom i odjechać ciężarówkom. Jeden z saperów kręci korbką w zapalarce - urządzeniu do odpalania ładunków i następuje stłumiona eksplozja. Na wysokość zaledwie metra podlatują w górę cegły i gumowe płachty. - Wyburzanie tą metodą może jest mało widowiskowe, ale za to skuteczne. Proszę spojrzeć na pokruszone elementy fundamentów - pokazuje Radosław Kaczmarek, specjalista do spraw minersko - wyburzeniowych. Zdaniem Bronisława Copi, kierownika budowy wysadzanie fundamentów potrwa trzy tygodnie. - Kruszenie młotami trwałoby o wiele dłużej, a hałas urządzeń znacznie utrudniałby życie mieszkańcom - tłumaczy kierownik. Pokruszone kawałki betonu na miejscu są przesiewane i będą wykorzystane pod budowę dróg i parkingów w mieście. Wrocławski Fortis zasłynął z wyburzania 150-metrowego komina w zakładach Polar, browaru w Poznaniu czy potężnego silosu cementowni Górażdże w Opolu i wielu innych budowli w Polsce. Jacek Bomersbach