Powódź nie oszczędziła mieszkańców Dolnego Śląska. Jedną z miejscowości, które najbardziej ucierpiały z powodu żywiołu, jest Lądek-Zdrój. Jak przekazał ksiądz proboszcz Aleksander Trojan, woda dotarła do kościoła Narodzenia NMP w Lądku-Zdroju. - Zalała całą plebanię, kancelarię, jadalnię, kuchnię i kotłownię. Wszystko zostało zniszczone - mówił na antenie TV Trwam. Duchowny zdał relację z akcji ratunkowej wikariusza lądeckiej parafii. Ksiądz Wiktor Bednarczyk może mówić o wielkim szczęściu. Potężna fala zastała go, kiedy zamykał drzwi świątyni. Lądek-Zdrój. "Nie wiedział, że idzie potężna fala" - Mieliśmy tragiczną przygodę. Ksiądz wikariusz Wiktor Bednarczyk poszedł zamykać kościół i nie wiedział, że idzie potężna fala - relacjonował ksiądz Trojan. Potężny nurt porwał wikariusza, gdy wychodził z kościoła. Na szczęście udało mu się dopłynąć do muru okalającego budynek, a następnie złapał się okiennego parapetu. - Wyszedł z trudem na parapet. Nie mogliśmy go uratować, bo wszędzie kłębiły się fale - podkreślał ksiądz Trojan. Wikary musiał czekać półtorej godziny na nadejście pomocy. Kiedy woda opadła, mężczyzna został wyciągnięty przez okno. Lądek-Zdrój jest jedną z miejscowości objętych rozporządzeniem Rady Ministrów o klęsce żywiołowej. W miasteczku opadła już woda, trwa wielkie sprzątanie i szacowanie strat. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!