Rodzice z utęsknieniem czekali na rozwiązanie. Ciąża przebiegła bez żadnych komplikacji, nie była zagrożona. Dziecko miało urodzić się w pełni zdrowe. Termin porodu w lubińskim szpitalu zaplanowano na drugą dekadę lipca. 21 lipca matka z bólami trafiła na oddział położniczy. Tego dnia dyżur pełnili doświadczeni lekarz i położna z wieloletnim stażem i praktyką. Poród odbył się siłami natury. Niestety w kulminacyjnym momencie, gdy dziecko wychodziło na świat, wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Podczas odbioru porodu, noworodek upadł na posadzkę. To był szok dla matki i ojca, który był przy porodzie. Ojca natychmiast wyproszono z sali. Dziecko z poważnymi obrażeniami głowy od razu przetransportowano do kliniki we Wrocławiu. U dziewczynki wykryto dwa krwiaki na mózgu i pęknięcie czaszki w dwóch miejscach. Na szczęście nie były konieczne operacje, ale dziecko jest pod stałą opieką i kontrolą. Stan noworodka jest dobry, stabilny, od kilku dni może samodzielnie oddychać. Jutro wraz z rodzicami, dziecko opuści klinikę. Ale zagrożenie życia było bardzo poważne. Co stało się tego feralnego dnia na oddziale położniczym lubińskiego szpitala. Jak przebiegł poród? Dlaczego noworodek upadł na posadzkę? Czy zespół lekarski dołożył wszelkich starań, by zagwarantować matce bezpieczny poród? Czy jednak doszło do nieuwagi i poważnego błędu, który mógł okazać się tragiczny w skutkach? Na te pytania spróbuje odpowiedzieć lubińska policja, która prowadzi postępowanie wyjaśniające pod nadzorem Prokuratury Rejonowej. - Postępowanie prowadzone jest w sprawie nieumyślnego narażenia przez personel oddziału na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia dziecka podczas porodu. Prokuratura zleciła czynności sprawdzające polegające na przesłuchaniu świadków tego zdarzenia, na poczet śledztwa zabezpieczono też dokumentację medyczną z przebiegu porodu - poinformowała prokurator Joanna Sławińska - Dylewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Zarówno lekarz jak i położna, na czas prowadzonego śledztwa, nie zostali zawieszeni w obowiązkach służbowych. Oboje pracują na oddziale położniczym. - Zleciłem ordynatorowi oddziału wykonanie notatki służbowej z przebiegu porodu. Ze wstępnych naszych ustaleń wynika, że do tego zdarzenia nie doszło z winy zespołu odbierającego poród. To był nieszczęśliwy wypadek - uważa Jarosław Jaroszewski, zastępca dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lubinie. Innego zdania są jednak rodzice dziecka, którzy uważają, że do wypadku doszło z winy położnej. Dla rodziców teraz najważniejsze jest zdrowie dziecka. Po opuszczeniu kliniki, będą szukać dla noworodka fachowej opieki medycznej. tom redakcja.legnica@wfp.pl