Najbliżsi poszkodowanej, co nietrudno zrozumieć, do dziś nie mogą się pogodzić z tak nagłym odejściem matki i żony. Nie pogodzili się też z umorzeniem przez prokuratora śledztwa w sprawie wypadku. Zdaniem rodziny kobiety zmarłej w wyniku potrącenia przez osobową toyotę w pierwszy dzień grudnia ub. roku na drodze w rejonie Jaszkówki, bezspornie określono jedynie: personalia ofiary, kierowcy i jego żony oraz świadka wypadku, tj. koleżanki poszkodowanej, dzień i rejon wypadku, obrażenia ofiary oraz częściowo uszkodzenia samochodu, nic więcej. Pozostałe rzeczy - jej zdaniem - to tylko założenia, przypuszczenia czy też wręcz spekulacje. Na takiej opinii rodziny zaważył fakt umorzenia przez prokuratora śledztwa w sprawie wypadku. Prokurator rejonowy w Kłodzku swoją decyzję podjął posiłkując się opinią biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków komunikacyjnych i mechanoskopijnych badań pojazdów. Ten z kolei w oparciu o zebrany materiał dowodowy stwierdził, że stan zagrożenia oraz zaistniałą sytuację wypadkową wytworzyła piesza uczestniczka ruchu, nie ustępując pierwszeństwa kierującemu pojazdem oraz przekraczając jezdnię biegiem. Tym samym prowadzący toyotę avensis nie miał możliwości uniknięcia wypadku, którego jedyną przyczyną było wbiegnięcie pieszej bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd. Rodzina zanegowała te ustalenia. Zdaniem męża nieżyjącej kobiety, Romana Makowskiego, istnieje co najmniej kilka kwestii, które nie zostały wyjaśnione. Nie ustalono przecież ani zakresu widoczności w metrach drogi K-46 przez kierowcę, ani widoczności przez niego rejonu skrzyżowania (w jego pobliżu doszło do tragedii - dop. red.), ani stanu nawierzchni jezdni (sucha czy wilgotna?) w momencie wypadku, szybkości samochodu na podstawie odrzutu ciała i odniesionych obrażeń. - Biegły przyjął 70 km, ja twierdzę, że prędkość ta była dużo, dużo większa - mówi R. Makowski, nie kryjąc wzburzenia i wymienia, jak poważnych obrażeń doznała jego żona: - Złamania obu kości podudzia prawego w górnej jednej trzeciej długości z rozerwaniem mięśni, naczyń i nerwów, a także złamania kości miednicy po stronie prawej, odłamania kości ramiennej prawej. Ciało zostało zmasakrowane, cały układ kostny połamany, wszystkie organy wewnętrzne uszkodzone - dodaje. Zdaniem członków rodziny nie ustalono również miejsca pierwszego kontaktu piesza - samochód, zachowania się pieszej przed wejściem na drogę, jak i na niej, ani przyczyn braku reakcji ze strony kierowcy. Rodzina poszkodowanej zaskarżyła do Sądu Rejonowego w Kłodzku, Wydziału II Karnego, postanowienie Prokuratury Rejonowej w Kłodzku w sprawie wypadku. W czerwcu br. SR oddalił wniosek o dopuszczenie dowodu z opinii innego biegłego na okoliczność przyczyn wypadku i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie. Mąż nie odpuścił; napisał skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich i złożył skargę do Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. W konsekwencji sprawa ta ponownie trafiła do PR w Kłodzku, gdzie - jak informuje prokurator rejonowa Anna Gałkowska - prokurator prowadząca tę sprawę zleciła policji wykonanie pewnych czynności. Sprawa jest w toku. mm