Mamo, opowiedz mi bajkę o wiadukcie kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką - prosiła 3-letnia Milena. I Tina opowiadała. Nie miały telewizora, więc barwne historie musiały dziewczynce zastąpić serialowe kreskówki. Tina opowiadała je Milence przy śniadaniu, przed snem, by mała nie nudziła się podczas jazdy tramwajem czy w czasie zakupów. A 3-letnia Milena rzucała tematami jak z rękawa. O liściu kasztanowca, który chciał zerwać się z drzewa; o łyżeczce, która latała samolotem; o prysznicu, który myślał, że jest wężem... Bajkowy sport - Z czasem przerodziło się to w nasz ulubiony sport - mówi Tina Oziewicz, filozof, tłumacz, wykładowca w Wyższej Szkole Filologicznej we Wrocławiu. - Milena wymyślała początek historii, coraz to bardziej nieprawdopodobnych, i z nieukrywaną satysfakcją patrzyła, jak próbuję zebrać myśli. No i po pierwszych dwóch zdaniach opowieść jakoś tak sama się snuła. A ja nie zdawałam sobie sprawy, że potrafię coś wyjątkowego. Z tego, że jej historie mogą się podobać nie tylko Milence, zdała sobie sprawę podczas wakacji w Sopocie. Gdy w trakcie obiadu w jadalni zaczęła córce opowiadać kolejną bajkę, wokół nich zebrała się grupka dzieci. Tina ciągnęła historię. Bajce zaczęli przysłuchiwać się też inni rodzice. - To oni zachęcili mnie, żebym spisała te opowieści - wspomina Tina. - Przekonywali, że od razu pobiegliby do księgarni. Pomyślałam wtedy, że otworzyły się przede mną nowe drzwi. Że oto zaczyna się dla mnie jakaś przygoda, tak inna od codziennych wykładów, tłumaczeń. Telefon po trzech latach Szybko jednak przyszło rozczarowanie, bo żadne z dziecięcych wydawnictw nie chciało nazwiska, które nikomu nic nie mówi. - Raz do roku drukowałam opowiadania zapisane na twardym dysku komputera, wkładałam w białe koperty i słałam. Telefon zadzwonił po trzech latach. Odezwało się do mnie nowo powstałe warszawskie wydawnictwo "Dwie Siostry" - wspomina Tina. - Poproszono, bym wysłała wszystko, co napisałam. Tak powstał zbiór bajek zatytułowany jednym z tematów rzuconych przez Milenkę: "O wiadukcie kolejowym, który chciał zostać mostem nad rzeką". Książka otrzymała doskonałe recenzje. Dziś Milenka jest już 11-letnią Mileną i Tinie trudno jest pisać dla niej historie o makaronie, który poturlał się w świat, czy ziarenku piasku, które szukało swojej mamy. - Siłą rzeczy dorosłam razem z nią - mówi Tina. - Ale nadal jest ona moim recenzentem. Wydawnictwo "Dwie Siostry" zaproponowało jej, by napisała historię do cyklu opowiadań dla dzieci o obrazach znanych artystów. - Mnie przypadły obrazy abstrakcjonisty Władysława Strzemińskiego - mówi Tina. - Siedziałam przy albumie z reprodukcjami i zastanawiałam się, którą pracę wybrać. Otworzyłam "Powidok słońca", a Milena jeździła na rolkach wokół stołu z "empetrójką" na uszach. Nagle poczułam, jak stuka mnie w ramię. Spojrzałam na nią i zobaczyłam kciuki uniesione w górę. Wiedziałam już, że ten obraz opiszę. Zbiór opowiadań ukaże się pod koniec tego roku. Będzie to książka dla dzieci w wieku szkolnym. Czekamy na nią z niecierpliwością. A pierwszy zbiór opowiadań Oziewicz polecamy wszystkim rodzicom trzy-, cztero- i pięciolatków. Agnieszka Korzeniowska,