Niedawno usłyszeliśmy o sprzeciwie prezydenta Dutkiewicza wobec ewentualnego przyjęcia do śląskiej stolicy słynnej "berlinki". Mowa o zbiorach bibliotecznych, które po II wojnie światowej trafiły do Krakowa, a teraz Niemcy domagają się ich zwrotu, proponując jednocześnie kompromis w postaci umieszczenia rękopisów we Wrocławiu - mieście o niemiecko-polskim rodowodzie. Na fali podobnych zagadnień, nie wyłączając sprawy przemówień Eryki Steinbach, na jednym z forów internetowych rozgorzała dyskusja na temat wspomnianego rodowodu śląskiej stolicy. Jedni piszą, że nie należy przesadzać i powinno się natychmiast oddać Niemcom ich zbiory. Drudzy spokojnie pouczają, że rzeczywiście Wrocław jest idealnym kompromisem. Jeszcze inni, chcąc jakby uciec od niemieckości miasta, podkreślają, że to jego czeska historia była najdłuższą. I w tym miejscu pojawia się konieczność sprostowania. Z rąk do rąk Kluczem do zrozumienia charakteru miasta Wrocławia nie jest jego przynależność administracyjna do feudalnych monarchii Piastów, Luksemburczyków, czy Habsburgów. Głosy próbujące upatrywać wieloletniego słowiańskiego charakteru miasta w jego ponad sześćsetletniej przynależności do Korony Polskiej, a później do Królestwa Czeskiego nie są słuszne. Gdyby iść tym tokiem rozumowania, należałoby również stwierdzić, że przez sporą część tego okresu Wrocław był właściwie austriacki, gdyż według "świętych" zasad feudalizmu wyznaczającego ustrój ówczesnej Europy, Królestwo Czeskie znajdowało się w unii personalnej z austriackimi Habsburgami. W tym skomplikowanym układzie można by się też dopatrzyć niemieckiego charakteru administracji czeskiej już za panowania niezwykle sprzyjającego miastu króla Karola, który nosił przecież tytuł Cesarza Niemieckiego. Nie Przynależność administracyjna nie wyznaczała charakteru Wrocławia aż do XVIII wieku, gdyż wszystkie wspomniane państwa łączyły się w różnorakie unie i raz miasto było polskie, raz czeskie, później niemieckie, by znów stać się austriackim. Nie wspomnę tu o epizodzie, kiedy to po wygaśnięciu czeskiej dynastii Habsburgowie musieli rywalizować o tron praski z Węgrami. Etniczny charakter Europy Środkowej W Bożym Igrzysku Norman Davies pisał, że do scalenia Polski przez Łokietka trudno było mówić o mieszkańcach naszego kraju jako o Polakach, gdyż garstka uświadomionych mogła postrzegać siebie bardziej jako mieszkańców danych dzielnic niż jako członków jednego narodu. Dotyczy to jeszcze bardziej rozbitych dzielnicowo Niemców, którzy do XVIII wieku jednolitego państwa jeszcze nie tworzą. Podobny konglomerat stanowi monarchia austriacka, której ludność posługuje się chyba każdym istniejącym wtedy językiem środkowoeuropejskim. W samym Wrocławiu już za Piastów mieszkają Polacy, Niemcy i Czesi, którzy postrzegają siebie częściej jako Ślązaków. Taka wielokulturowość wynika głównie z braku ograniczeń w poruszaniu się po Europie, co jest też siłą napędzającą ówczesny handel. I właśnie w handlu na czoło już w XVI wieku wysuwają się Niemcy. Nie inaczej jest we Wrocławiu, który od zawsze zasiedlany był przez przybyszów z Zachodu, potrafiących przenieść na śląski grunt niemieckie tradycje kupieckie i mieszczańskie. Faktem jest, że już w momencie zrzeczenia się przez Koronę Polską praw do Śląska [sic!] oraz oddania przez tamtejszych Piastów hołdu lennego Czechom, język niemiecki we Wrocławiu jest językiem sfer oświeconych wpływających na obraz miasta. Niemieckie nazwiska noszą ostatni Piastowie. Pochodzący z cieszyńskiej linii baron Fryderyk II von und zu Hohenstein to ostatni przedstawiciel dynastii w ogóle. Wielu współczesnych zapewne zechciałoby utożsamić tak ogromną i szybką germanizację Śląska w ramach państw polskiego i czeskiego z odwieczną niemiecką chęcią zdławienia słowiańszczyzny. Nic bardziej mylnego. Jeszcze wiele lat po wygaśnięciu linii Piastów, to śląscy Niemcy gloryfikują historię rodu, uznając go za legendarną, polską dynastię królewską. To niemieckojęzyczni Ślązacy projektują świdnickie mauzolea piastowskie. Nacjonalistyczne dążenia pruskie Z nacjonalizmem niemieckim na Śląsku spotykamy się dopiero w połowie XVIII wieku, kiedy to król pruski Fryderyk II po tzw. wojnach śląskich podbija tę bogatą dzielnicę. Monarcha aspiruje do rangi władcy na miarę ówczesnych gigantów feudalnych - Habsburgów. Na rozbitych dzielnicowo terenach, które udało mu się podbić, a które "udają" jeszcze święte cesarstwo, wzmacnia swój autorytet. W swym działaniu posuwa się jednak o wiele dalej. Likwiduje różnice regionalne, ustrojowe i ujednolica państwo. Od tego czasu nad Odrą społeczeństwo śląskie przekształca się w społeczeństwo niemieckie, pruskie. Procesu tego nikt już później nie zatrzyma, a swe apogeum osiągnie on w okresie III Rzeszy. Wtedy to Śląsk, który zdąży już utracić swe znaczenie gospodarcze na rzecz zastraszająco szybko rozwijających się landów zachodnich i przez co najboleśniej doświadczy skutków światowego kryzysu gospodarczego, poprzez populistyczną propagandę Hitlera i stanie się najbardziej pronazistowskim regionem Niemiec. ... tegoż konsekwencje Jak z Wrocławiem obeszła się II wojna światowa, każdy zainteresowany wie. Nie obce nam są fakty dotyczące Festung Breslau, wypędzeń (lub jak wolała nazywać to komunistyczna propaganda "repatriacji") czy stalinizmu. Pamiętajmy jednak, że Wrocław na przestrzeni lat rzeczywiście miał charakter niemiecki, nawet w okresie czeskiego panowania. Nie z własnej winy Niemcy stali się we Wrocławiu grupą dominującą. Nie z własnej winy przeszli z rąk polskich pod panowanie czeskie. Nie z własnej winy Niemcy zostali podporządkowani twardym rządom Hohenzollernów, którzy zabili w nich śląskość na rzecz lojalności wobec władzy pruskiej, co w długofalowej perspektywie doprowadziło ich do katastrofy I wojny światowej, kryzysu gospodarczego i piekła dyktatury hitlerowskiej, której ofiarami wielu z nich ma prawo się czuć. Nie jest winą Niemców, że przez wieki mieszkali na terenach, na których teraz mieszkamy my. Upłynie jeszcze wiele lat, zanim otworzymy swe umysły i dostrzeżemy, że za sprawą tak krwawej historii Polska nie jest dzisiaj tym samym krajem, którym była dawniej, o czym zdają się nie wiedzieć współcześni obrońcy interesu narodowego. Naród polski nie jest tym samym narodem, który szedł na barykady, "jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec". Polska historia dzisiaj to nie tylko Ostra Brama, Częstochowa, Wawel, powstanie warszawskie. Polska historia dziś to także historia niemiecka, bo to Niemcy tworzyli to, co my teraz mamy u siebie. Czyż trudniej o większy wymiar pojednania? Autor: EwaNowa