Zakład Gospodarki Komunalnej ma ponad pół miliona złotych strat i co miesiąc generuje kolejne 50 tys. Firma stoi na krawędzi bankructwa. Ostatnia podwyżka cen za wywóz śmieci zbulwersowała mieszkańców. Zgłaszają oni protesty nawet do rzecznika praw konsumenta. Ich zdaniem - wzrost opłaty marszałkowskiej nie uzasadnia tak dużego wzrostu lokalnego, bo o ponad 400 proc., przez ZGK, gdyż ten - jak twierdzą - nadużywa pozycji dominującej na rynku. Przez prawie pół roku radni domagali się bezskutecznie informacji o stanie firmy. Dopiero na ostatniej sesji okazało się, iż ma ona poważne długi i straty z lat ubiegłych. Ogółem spółka ma ponad 550 tys. zł straty a do tego już utraciła płynności finansową. - To zadłużenie wynikło z lat ubiegłych i nadal rośnie. Od dawna zabiegałem o podwyżki, których Rada nie ustaliła, i jeżeli do końca tego miesiąca ta sytuacja się nie zmieni, to od 1 lipca nie będą wywożone śmieci - stwierdza prezes Dawid Tomczak. - Wszyscy mi zarzucają niegospodarność i nieumiejętność w wykonywaniu obowiązków, a prawda jest taka, iż zastałem firmę zadłużoną, w fatalnym stanie. Wcześniej nie było także żadnych kontroli. Zdarzają się sytuacje, kiedy klient zawiera umowę na miesiąc i za pięć złotych zostaje mu wywieziona góra śmieci uzbieranych w ciągu ostatniego pół roku, po czym umowę rozwiązuje. Potem przychodzi znowu. Zdaniem burmistrza Krzysztofa Kotwicza - firmę na skraj bankructwa doprowadziło szereg czynników, ale nie brak nadzoru ze strony włodarza miasta i niegospodarność prezesa. Radni otrzymali projekt uchwały o podwyżce już w lutym br. i zwlekali aż do kwietnia. Podwyżka opłat jest dla większości mieszkańców nie do przyjęcia. Radni proponują dofinansować spółkę z kasy miejskiej, jednak na to nie godzą się mieszkańcy - wszak tylko ich część korzysta z usług ZGK. Autor: il