Do zdarzenia doszło 23 kwietnia około godz. 17. Z relacji naocznego świadka wynika, iż jadąca krajową ósemką w kierunku Kudowy Zdroju honda civic, na wysokości dzielnicy Jurandów wyprzedzała inne pojazdy, kiedy z naprzeciwka nadjeżdżał ciągnik siodłowy z naczepą. Jego kierowca, widząc, co się dzieje, chcąc uniknąć zderzenia, uciekał na prawe pobocze i niedaleko estakady przewrócił się nad skarpą. Nie zatrzymało to natomiast kierowcy samochodu osobowego. Niedaleko skrzyżowania z sygnalizacją świetlną uderzył w tył osobowego mercedesa i odjechał w kierunku Nowej Rudy. W międzyczasie próbował go przyblokować kierowca tira. Bez skutku. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Jak informuje kom. Wioletta Martuszewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku, ciągnik siodłowy z naczepą zjechał na prawe pobocze, uszkodził poręcz ochronną, a przewracając się wysypał załadunek gipsu, który przedostał się do potoku. Mercedesem osobowym jechała 30-letnia kobieta z dwójką małych dzieci: 7 i 3 lata. Kierująca trafiała do szpitala na obserwację. Natomiast hondę civic policja znalazła na peryferiach miasta, w rejonie ul. Sierpowej. Nikogo w aucie nie było. Kierowcy ciągnika siodłowego z naczepą, na szczęście, nic się nie stało. Szkód w środowisku nie wyrządzi również gips, który zabielił wodę w potoku. - Jest to produkt naturalny. Bezpośredniego zagrożenia nie stwarza, powoduje tylko podniesie się pH w wodzie - mówi Paweł Stec, podinspektor w Wydziale Ochrony Środowiska w kłodzkim Starostwie Powiatowym. Oficer prasowy KPP przekazała, iż policja wszczęła postępowanie w tej sprawie. Do poniedziałku - 28 kwietnia sprawca kolizji nie był ustalony. (mm)