Dwa tygodnie przed konferencją klimatyczną w Kopenhadze, hakerzy ujawnili materiały kompromitujące zwolenników teorii globalnego ocieplenia. "Prawda jest taka, że w obecnej chwili nie możemy wytłumaczyć braku ocieplania - i to jest farsa, że nie możemy" - przyznał w mailu jeden z naukowców, oficjalnie zwolennik teorii globalnego ocieplenia. Państwa ONZ przygotowują się do uchwalenia dokumentu, mającego ustalić długoterminowe cele redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2050 r. Nastąpi to prawdopodobnie pod koniec roku, na szczycie COP 15 (XV Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu) w Kopenhadze. W Stanach Zjednoczonych, laureat pokojowej Nagrody Nobla, Al Gore, prowadzi trzyletnią, pochłaniającą 300 mln USD kampanię, mobilizującą Amerykanów do walki ze zmianami klimatu. Państwa UE przygotowują się natomiast do wdrożenia postanowień tzw. pakietu klimatycznego, zobowiązującego 27 krajów członkowskich do ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Tymczasem, coraz lepiej słyszalne stają się argumenty klimatologów, którzy z dystansem podchodzą do katastroficznych wizji, rysowanych przez organizacje ekologiczne i międzynarodowe ciała forsujące tezę o odpowiedzialności człowieka za negatywne zmiany klimatyczne. Okazuje się bowiem, że osławiony efekt cieplarniany i obserwowane anomalia pogodowe są zupełnie naturalnymi elementami funkcjonowania klimatu na Ziemi. Co więcej, nie ma dowodów na to, że działalność ludzka, a przede wszystkim rozwój przemysłu i zwiększenie emisji CO2, w jakikolwiek sposób przyczynia się do wzrostu globalnej temperatury. Życie dzięki efektowi cieplarnianemu - Kluczową sprawą jest uświadomienie sobie, czym tak naprawdę jest efekt cieplarniany - mówi dr Mieczysław Sobik z Zakładu Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Wrocławskiego. - W czasie gorących, publicznych debat, często zapomina się, że jest to efekt w ogromnej większości naturalny, niezależny od człowieka. Efekt cieplarniany to zjawisko podwyższenia temperatury planety, za który odpowiedzialne są niektóre składniki atmosfery, przede wszystkim para wodna, a dopiero na drugim miejscu - dwutlenek węgla. - Efekt ten podnosi temperaturę powierzchni ziemi aż o 33 stopnie - tłumaczy Sobik. - Gdyby nie występował, średnia temperatura na ziemi wynosiłaby nie +15, a - 18 stopni. Dzięki temu efektowi na naszej planecie mogło rozwinąć się życie w swojej obecnej formie. - Gdyby nie ocieplenie klimatu, mielibyśmy na Ziemi warunki marsjańskie, gdzie różnica temperatury pomiędzy dniem a nocą może wynosić kilkaset stopni - twierdzi Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji i autor książki "Mitologia efektu cieplarnianego". W czym zatem tkwi problem? Zwolennicy teorii globalnego ocieplenia twierdzą, że poprzez rozwój przemysłu, a w szczególności zwiększenie emisji CO2, człowiek przyczynia się do nasilenia efektu cieplarnianego, a co za tym idzie - globalnego wzrostu temperatury, topnienia lodowców, pojawienia się anomalii pogodowych i innych nieodwracalnych zmian klimatycznych. Ta katastroficzna wizja, będąca dla wielu ekologów niepodważalnym dogmatem, przez naukowców przyjmowana jest z dużą ostrożnością. Mieczysław Sobik wskazuje, że zmiany klimatyczne to złożony mechanizm, warunkowany wieloma czynnikami, które jeszcze nie do końca zostały przez naukowców zbadane. Tomasz Teluk mówi wprost. - Nie jest prawdą, że działalność ludzka wywołuje efekt cieplarniany. Największym emitentem dwutlenku węgla do atmosfery jest woda na ziemi, odpowiedzialna w 98 proc. za emisję. Czynnik ludzki stanowi zaledwie 0,25 proc. Sobik wskazuje ponadto, że o ile klimat ziemi rzeczywiście się ociepla, to wzrost temperatury nie jest tak drastyczny, jak alarmują organizacje ekologiczne. - Analizy są często prowadzone w oparciu o dane pomiarowe ze stacji usytuowanych w ośrodkach miejskich albo na ich obrzeżach - tłumaczy. - Ogromna ilość materiałów i powierzchni sztucznych w dużym stopniu wyniki te deformuje. Centra wielkich miast, są w sensie średniej rocznej temperatury o 1, 2 a nawet 3 stopnie cieplejsze, niż tereny pozamiejskie. Jeżeli mówimy o ociepleniu rzędu dziesiątych części stopnia, to siłą rzeczy efekt lokalny przeniesie się na nasze wnioski o charakterze globalnym. - Dużo bardziej wiarygodne są pomiary temperatury wody morskiej, pomiary balonowe oraz satelitarne - mówi Sobik. - Wskazywane przez nie ocieplenie jest znacznie mniejsze. Stała zmienność klimatu Nawet jeżeli założymy, że działalność człowieka zaburza procesy samoregulacji związane z efektem cieplarnianym i poziomem stężenia CO2 w atmosferze, to nie ma pewności, że wpływa to na globalne ocieplenie klimatu. Sobik podkreśla, że najbardziej stałą cechą klimatu jest jego zmienność. - Kiedy na Ziemi nie było jeszcze człowieka, zmiany były nawet bardziej dynamiczne - mówi. - Powodował je (i powoduje nadal) cały szereg czynników, które jeszcze nie zostały dokładnie zbadane przez naukowców. Mowa tu między innymi o czynnikach astronomicznych, cyklach aktywności słonecznej, złożonych relacjach pomiędzy atmosferą, a rozkładem temperatury na powierzchni oceanów. - Jednoznaczne stwierdzanie, że produkcja CO2 przez człowieka będzie powodowała gwałtowne narastanie ocieplenia w przyszłości, ma wyłącznie charakter hipotezy naukowej - twierdzi Sobik. - Tymczasem w publicznych dyskusjach często bezpodstawnie przyjmuje się to za pewnik.