Zamknięte na cztery spusty drzwi antywłamaniowe. Najlepiej jeszcze druga ich para oddzielająca domowników od klatki schodowej. Do tego wymienione okna, na niezwykle szczelne i tłumiące hałas, a przy okazji zapchane kratki wentylacyjne i kominy. Tak nierzadko strażacy opisują sytuacje w domach, do których najczęściej dochodzi do nieszczęśliwych wypadków, spowodowanych ulatniającym się tlenkiem węgla. Produktem ubocznym powstającym w wyniku niepełnego spalania chociażby gazu. W domu nie ma czym oddychać - Od września do grudnia zeszłego roku ponad sto razy byliśmy wzywani do mieszkań ludzi, u których zachodziło podejrzenie zatrucia tlenkiem węgla - mówi Krzysztof Jagodziński, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Wałbrzychu. W każdym przypadku strażacy dojeżdżali na czas. Zawroty głowy, uczucie senności, mdłości, słodkawy smak w ustach, czyli najczęstsze objawy towarzyszące zatruciu, nie były jeszcze na tyle silne, by uniemożliwić domownikom skontaktowanie się ze strażakami. Wiele osób w innych regionach Polski nie miało w ostatnich tygodniach tyle szczęścia i padło ofiarą zabójczego czadu. - Wcale tak nie musi być. Tylko od nas samych zależy bezpieczeństwo - grzmi Jerzy Siara, wałbrzyski kominiarz. Tlenek węgla "atakuje" ludzi gdy na zewnątrz temperatura spada poniżej zera. - Wtedy szczelnie zamykamy się w domach. Z naszych mieszkań tworzymy swoistą puszkę, w której nie ma odpowiedniej cyrkulacji powietrza - podkreśla Jerzy Siara. Jego zdaniem plastikowe okna oraz antywłamaniowe drzwi to nie do końca dobrodziejstwo, ale przy bezmyślnym postępowaniu, pierwszy krok do śmierci! - Nie mam już siły tłumaczyć ludziom, że w procesie spalania, czy to paliwa stałego czy też gazowego, potrzebne jest powietrze. Gdy go brakuje w dokładnie wyizolowanym mieszkaniu, zaczynają się kłopoty - dodaje kominiarz. Licho nie śpi Można temu zapobiec w bardzo prosty, ale skuteczny sposób. Użytkując w domach bojlery, gazowe piecyki, czy na własną rękę montując wkłady kominkowe, nie można zapominać o kilku podstawowych zasadach. W przypadku paliwa gazowego kominy powinny być czyszczone przynajmniej dwa razy w roku. Gdy używamy do ogrzania mieszkania węgla lub drewna, kominiarzy powinniśmy wzywać dwa razy częściej. Dobrym obyczajem jest robienie przeglądów przewodów kominowych, dymowych czy wentylacyjnych choćby raz na 12 miesięcy - na przykład tuż przed okresem grzewczym. Ale to nie wszystko. Trzeba w mieszkaniu zapewnić całodobową cyrkulację powietrza. - Nie wystarczy raz na dobę, mówiąc potocznie, wywietrzyć lokal. Trzeba w pomieszczeniu dbać o odpowiednią wymianę powietrza - tłumaczy Jerzy Siara, który nie rzadko spotyka się z sytuacjami, że w łazience gdzie użytkowany jest bojler, drzwi wejściowe nie mają tak zwanych nawiewów! To szczyt lekkomyślności. Zdarzają się też sytuacje, że w domkach jednorodzinnych ich właściciele na własną rękę montują wkłady kominkowe. - Trzeba pamiętać, że w takich przypadkach konieczny jest projekt oraz pozwolenie na budowę. W przeciwnym razie sami narażamy się na nieszczęście - przypomina Krzysztof Jagodziński. A licho, znaczy tlenek węgla nie śpi. Lepiej dmuchać na zimne. Tomasz Piasecki piasecki@nww.pl