Rolnicy chwalą tegoroczne zbiory, zboże obrodziło, kłosy są długie i pełne dorodnych ziaren. Przy takim urodzaju nie powinno być mowy o podwyżce cen chleba. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, rolnicy zboże młócą a na rynku jest go jak na lekarstwo. Skąd ten paradoks? - Zachodni spekulanci i nieudolna polityka rządu zgotowali nam taki los, to jest dla nas prawdziwa tragedia - tłumaczy Stanisław Kibało, piekarz z ponad 30-letnim stażem i Starszy Dolnośląskiego Cechu Piekarzy i Cukierników. - Na zachodzie brakuje zboża, więc skupują je u nas, na pniu, a rząd nic nie robi. Przecież powinni ustalić ile zboża potrzeba na polski rynek, skupić dodatkowo rezerwę i utrzymać cenę - wzdycha piekarz. Wtóruje mu Maria Korościk, dyrektor d/s Sprzedaży i Marketingu w spółce Dolnośląskie Młyny. - Rzeczywiście sytuacja międzynarodowa jest ważna, blokada eksportu przez Rosję, brak zboża na zachodzie, to wszystko ma wpływ na ceny, ale nie największy - przekonuje dyrektorka, która bardziej niż spekulantów obawia pogody. - Najważniejsze jest to, co dziś dzieje się na polach. Rzeczywiście zboże wyrosło, ale z powodu deszczu wciąż rolnicy nie mogą zakończyć żniw. Kłosy zaczynają przerastać, czernieć i niebawem nadadzą się tylko na paszę - tłumaczy Maria Korościk. Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy jej cena mąki wzrosła średnio o 70 procent. Do Cechu zgłaszają się kolejni piekarze z pytaniem czy tylko ich dostawca podnosi ceny. - Przeprowadziłem rozeznanie, ceny rosną u wszystkich, tych najmniejszych po te największe i żaden nie powiedział ostatniego słowa - tłumaczy Starszy Cechu. Piekarze zapowiadają, że dłużej cen chleba na dotychczasowym poziomie nie utrzymają. W magazynach kończą się zapasy maki, które zgromadzili jeszcze przez podwyżkami. Lada dzień rozpoczną wypieki z mąki kupionej teraz. Oznacza to, że lada dzień ceny pieczywa w sklepach drastycznie wzrosną. - W ciągu kilku najbliższych dni za bochenek 55-60 dkg zapłacimy około 3 zł - przewiduje Stanisław Kibało. Już dziś za bochenek trzeba zapłacić 2,70 zł. Co będzie dalej? - To na pewno nie ostatnia podwyżka w tym roku, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć co będzie się działo za kilka tygodni - mówi piekarz i wylicza, że obok mąki rośnie cena prądu, cukru, no i vat. Oznacza to, że cena bochenka chleba może rosnąć aż zatrzyma się na takim poziomie, na jakim gwarantuje piekarzom opłacalność produkcji.- Zaczęliśmy kupować zboże po nowych, wysokich cenach i musimy mieć pieniądze na zapłatę. Potrzebne są większe wpływy - tłumaczy Kibało. Ile będzie kosztował chleb? Być może trzy, być może 5 zł. Dziś nikt nie potrafi tego przewidzieć. Paf