Informacja, że na wrześniowej sesji Rady Miejskiej ma zapaść decyzja o likwidacji przychodni trafiła na pl. Dominikański kilkanaście dni temu. Ma się tak stać, ponieważ miejscy urzędnicy uważają że tak będzie taniej. Jeśli rzeczywiście zapadnie decyzja o likwidacji placówki, ponad 6 tysięcy jej pacjentów będzie musiało zmienić przychodnię. Jak łatwo się domyśli, ten pomysł wywołał oburzenie. - Nie rozumiem, dlaczego radni, których wybraliśmy, teraz chcą utrudnić nam życie - dziwi się Jan Świtalski, pacjent, którego spotkaliśmy w poniedziałek w przychodni. Strach o pracę Dużo bardziej od pacjentów martwią się lekarze i pielęgniarki. Obiecano im, że od stycznia przeniosą się do przychodni przy ul. Dobrzyńskiej. Oni sami mają jednak wątpliwości, czy dla wszystkich znajdzie się tam miejsce. - Jedna z koleżanek ma tam dobrą znajomą. Usłyszała od niej, że pacjentów to oni chętnie przyjmą. Nie wiadomo jednak, jakie będą dalsze losy personelu - mówi jedna z pracownic przychodni. Ale i tak nie jest pewne, że pacjenci zdecydują się na zmianę przychodni akurat na tę placówkę. Nie obowiązuje rejonizacja, więc każdy będzie mógł sobie wybrać dowolną przychodnię. - Na Dobrzyńskiej już jest ciasno. A jeżeli nie przejdą wszyscy pacjenci, to nie będzie potrzeby zatrudniania tam dodatkowego personelu - dodaje jej koleżanka. Obie pracownice boją się podać swoje dane, żeby nie stracić szansy na zatrudnienie w miejskich placówkach. Pracownicy są zdeterminowani O likwidacji najchętniej nie rozmawiałaby także dyrekcja przychodni, która w tym roku po raz pierwszy od lat zdecydowała się na remont budynku. Teraz jest tam specjalny parking, wejście i winda dla niepełnosprawnych. - Wielu naszych pacjentów to ludzie starsi. Oni przez lata przyzwyczaili się do naszej placówki i ciężko im będzie się przestawić. Nagle zostaną zmuszeni do wyboru innej przychodni - mówi dyrektor przychodni przy pl. Dominikańskim Andrzej Kaniewski. On do sprawy podchodzi spokojnie. Ale personel i pacjenci są zdeterminowani. - Trzeba się podpisywać na liście, żeby wszystko zostało tak, jak jest - kwituje Halina Zmierzchalska, pacjentka przychodni. Na razie pod protestem widnieje nazwisko co szóstego z leczących się tu wrocławian. Podpisy będą zbierane jeszcze około dwóch tygodni, potem zostaną przekazane do Rady Miejskiej. Na razie pracownicy wysłali pismo do prezydenta Rafała Dutkiewicza i marszałka Andrzeja Łosia. Pracownicy zastanawiają się czy sprawie nie powinno przyjrzeć się też Centralne Biuro Antykorupcyjne. Daniel E. Groszewski daniel.groszewski@echomiasta.pl