Chaos na dworcu próbują opanować hostessy, które podróżnym rozdają ulotki z mapkami i wskazują odpowiednie wyjścia. Dworcowych "przewodników" jest niestety za mało, przez co giną w tłumie. Ich największym zmartwieniem jest natomiast chyba to, że nie wyglądają one jak prawdziwe hostessy, tylko jak pracownicy PKP w pomarańczowych kamizelkach. - Sama jestem zdziwiona tym kubraczkiem, trochę mi się to nie spodobało, no ale cóż. Chcą, żebyśmy byli widoczni z daleka - mówiła jedna z hostess. Niestety nawet takie rozwiązanie niewiele pomaga, wielu pasażerów jest zagubionych i zdezorientowanych. - Przede wszystkim nie ma w ogóle tablicy, ja nie wiem, z którego peronu mam jechać. Nie wiem, gdzie jest informacja. Myślę, że sobie jakoś poradzę, koniec języka za przewodnika - mówiła zagubiona turystka.