Z czasem cała rodzina Nowackich - 5 osób - została zameldowana tam na stałe. Jednak kilka lat temu obiekt, w którym mieści się mieszkanie, FWP postanowiło sprzedać słupskiej spółce "Jantar2". Od tamtego momentu zaczęły się problemy. Ostatnio - mimo orzeczenia sądu na korzyść Nowackich - do ich drzwi zapukał komornik z nakazem eksmisji. - W 1996 r. dostaliśmy najem na to mieszkanie ze stałym meldunkiem. Wszystko było dobrze dopóki FWP nie zaczęło nosić się z zamiarem sprzedaży budynku. Wtedy zaczęła się wojna - mówi Sławomir Nowacki. - Byliśmy szykanowani ze strony FWP. Przez dwie zimy nie mieliśmy ogrzewania, były donosy, trudno to wszystko opisać - nie kryje żalu Danuta Nowacka. - Jakoś to wszystko jednak przetrzymaliśmy. Do transakcji w końcu doszło; budynek wraz z lokatorami został sprzedany spółce z o.o. "Jantar2". - Od burmistrza wiemy, iż spółka otrzymała upust w wysokości 250 tys. zł, by zapewnić nam lokal - dodaje D. Nowacka. Nowy właściciel podjął się kapitalnego remontu budynku. Jak twierdzi pan Sławomir, na czas prac cała ich rodzina miała zostać przeniesiona do lokalu zamiennego. Jednak później się okazało, że zostali w dotychczasowym mieszkaniu. Zgodnie podkreślają, że to był horror. Prace trwały rok. Sprawa w końcu trafiła do sądu w Kłodzku, który najpierw orzekł, że Nowackim należy się lokal socjalny. - Było to dla nas krzywdzące - podkreślają. - Dlatego odwołaliśmy się od wyroku. Pewnie gdybyśmy wzięli od razu adwokata sprawa zakończyłaby się inaczej - zaznaczają. Po rozpatrzeniu odwołania sąd rozstrzygnął na korzyść Nowackich. Ma im zostać zapewniony lokal zamienny i pokryte koszty przeprowadzki. Obowiązek realizacji wyroku ciąży na Gminie Polanica Zdrój. Gmina zaproponowała zastępczy lokal, jednak jak podkreślają państwo Nowaccy - nie spełnia on żadnych standardów. - Nie chcemy robić problemów i nie oczekujemy nie wiadomo czego, jednak mieszkanie powinno mieć podobny standard do tego, w którym teraz mieszkamy - zaznacza S. Nowacki. - A to, które nam zaproponowano nie spełnia właściwie żadnych norm, nie wiem, czy się nadaje nawet na mieszkanie socjalne. Rzeczywiście metraż jest tam spory, jednak stan jest fatalny. Musielibyśmy włożyć w nie masę pieniędzy, by doprowadzić je do użyteczności. Co prawda mają remontować kamienicę, w której mieści się mieszkanie, ale prace w lokalu musimy przeprowadzić sami. Faktem jest także, że spółka "Jantar2" dostarczy nam armaturę do łazienki i materiały na podłogi. Jednak standard i tak nie będzie zbliżony do tego, co mamy teraz. - Ważne są dwa wyroki, zarówno ten o mieszkaniu socjalnym, jak i o zamiennym - twierdzi burmistrz Jerzy Terlecki. - Możemy zatem przyznać jedynie lokal socjalny. Wówczas rodzina będzie musiała zmieścić się na niecałych 30 metrach kwadratowych. Może się zatem okazać, że w perspektywie licytowanie się nie wyjdzie państwu Nowackim na dobre. Burmistrz zaznacza również, iż nie rozumie, dlaczego to "gmina" ma zagwarantować lokal zastępczy, nie jest przecież stroną w tym całym konflikcie. Wygląda na to, że z zawiłości prawnych umiejętnie korzystają władze samorządowe. Wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście obydwa wyroki są niejako ważne, jednak aktualniejszym jest ten nakazujący przyznanie mieszkania zamiennego. Zatem, jeżeli burmistrz przedstawia sprawę w przytoczony sposób, wymiguje się od wyroku sądu. Z kolei obowiązek znalezienia mieszkania zastępczego wynika z ustawy o ochronie praw lokatorów. - Przeraziliśmy się, gdy zapukał do nas komornik z nakazem eksmisji. Jesteśmy spokojnymi, uczciwymi ludźmi i nie spodziewaliśmy się, że zostaniemy wyrzuceni z własnego domu - mówią Nowaccy. Sprawę egzekucyjną komornik wykonuje na wniosek spółki z o.o. "Jantar2". Niestety, z jej przedstawicielami nie udało się do tej pory skontaktować. W siedzibie głównej spółki "Jantar", skądinąd mieszczącej się pod tym samym adresem, co "Jantar2", poinformowano, że to nie ta sama firma i że nie mogą podać kontaktu do "Jantara2". dj