Marek Baran (pracuje jako instruktor 2 lata. Ostatnio 24 jego kursantów z 30 zdało egzamin za pierwszym razem) mówi wprost: - Jeśli wasz instruktor nie zabiera was w miejsca, gdzie egzaminują i nie tłumaczy jasno, jak należy się zachować np. w przypadku przejeżdżania przez przejazd dla rowerzystów, należy natychmiast zmienić szkołę. To potwierdza Rafał Święszchowski (ostatnio 10 na 10 jego kursantów zdało za pierwszym razem). Po pierwsze, ruszaj głową Oto kilka rad jak się nie dać na egzaminie. Znak "stop". Kursanci nie powinni się zatrzymywać przed nim, ani na najbliższym skrzyżowaniu od znaku lub linii do tego wyznaczonej. Strzałka kierunkowa: (to ta czarna, która jest na świetle czerwonym) kiedy jest na sygnalizacji świetlnej nie wolno zawracać. - Często jest tak, że egzaminator prosi, by na najbliższym skrzyżowaniu, jakim się da, zawrócić. I wtedy najczęściej pierwszym skrzyżowaniem, do którego dojeżdża kursant, jest właśnie takie ze strzałką warunkową. Kursant blady ze strachu zawraca i ma po egzaminie - tłumaczy Marek Baran. Kolejna strzałka grozy to strzałka warunkowa, czyli ta, która pali się przy sygnalizacji i daje znak, że można np. skręcić w prawo. - Jeśli pali się na zielono i chcemy przejechać, trzeba pamiętać, żeby zatrzymać się na przejściu dla pieszych przed tą strzałką - tłumaczy Baran. Kolejny ciężki orzech do zgryzienia mamy przy przejeździe dla rowerów. - Kiedy przejeżdżamy przez ten przejazd, należy odwrócić głowę przez prawe ramię i spojrzeć czy nie jedzie rower - mówi instruktor. - To ruszanie głową jest ważne, egzaminujący musi widzieć, że kursant patrzy czy to w lusterka, czy na drogę - dodaje ze śmiechem Baran. Po drugie: Pytaj czy można Kolejna zmora to tramwaj. - Nie będziemy tu tłumaczyć kiedy tramwaj ma pierwszeństwo, ale zawsze, jeśli jesteśmy w pobliżu torów, trzeba pokazać, że uważamy na tramwaj, że sprawdzamy, czy on przypadkiem nie nadjeżdża, nie zatrzymuje się itd. - radzą instruktorzy. Bardzo ważne jest także, aby pamiętać, że wyjeżdżając z drogi wewnętrznej i włączając się do ruchu, koniecznie należy przepuścić wszystkie samochody. - Bardzo często kursanci o tym nie pamiętają, a trzeba, bo można przez to nie zdać - mówi Rafał. I bardzo ważna sprawa. Kiedy egzaminator każe nam zmienić pas ruchu, bardzo często nie da się tego zrobić bez wymuszenia. - Absolutnie na egzaminie nie wolno tego wymuszać. Egzaminator widzi, że ciężko jest zmienić pas, więc najlepiej zapytać, czy można się wcisnąć. Bez jego zgody lepiej nie próbować, bo za wymuszenie można mieć po egzaminie - tłumaczy. Wzmożona czujność Teraz kwestia miejsc. Egzaminatorzy mają swoje "ulubione", gdzie łatwo jest zdającego przyłapać na błędzie. Jednym z nich jest we Wrocławiu skrzyżowanie ul. Kamiennej z Borowską. - O tym skrzyżowaniu można by powieść napisać, naprawdę - mówi z pełną powagą Marek. Kiedy każą nam z Kamiennej skręcić w Borowską, trzeba pamiętać, by przepuścić wszystkich z naprzeciwka. Trzeba też uważać, jak się wjeżdża na to skrzyżowanie, bo nie ma tam linii zatrzymania. Należy więc stanąć przed światłami. Jeśli stoimy jako pierwsi, możemy jechać spokojnie, bo zdążymy opuścić skrzyżowanie. - Jeśli stoimy na światłach jako drudzy, to już trzeba być czujnym i "przykleić się" blisko do tego, który wjechał na skrzyżowanie jako pierwszy. Jeśli stoimy jako trzeci Rafał radzi, aby na to skrzyżowanie nie wjeżdżać i poczekać na następne zielone. - Jeśli wjedziemy i nie damy rady go opuścić blokując ruch, egzaminator może nas oblać. Na tym skrzyżowaniu ciężko to zrobić, więc lepiej poczekać - tłumaczy. Kolejne paskudne miejsce to skręt z Gajowej w ul. Dyrekcyjną. - Tam jest 90 procent oblanych. W tym miejscu zawsze jest korek. Ten skręt jest niemal niemożliwy bez wymuszenia, dlatego trzeba zapytać egzaminatora, czy można to zrobić, bo inaczej właściwie z Gajowej wyjechać się nie da - mówi Marek. Następne "ulubione miejsce" to skrzyżowanie Wapiennej i Kamiennej. Tam skręcając w lewo trzeba zjechać do osi jezdni, a nie na lewą stronę. Jest jeszcze ul. Łagiewnicka. - To jest dopiero haczyk. Ta ulica w połowie (przez pewien odcinek) jest jednokierunkowa. Bardzo często egzaminatorzy proszą, właśnie na tym odcinku, by zawrócić w najbliższym możliwym miejscu i kursanci zawracają, oczywiście natychmiast, nie patrząc na znaki. To koniec, za taki numer prawa jazdy nie będzie - tłumaczą instruktorzy. Polec można jeszcze w inny sposób, choćby skręcając z Ziembickiej w Armii Krajowej. Tam trzeba pamiętać, by skręcając w prawo sprawdzić, czy cała jezdnia jest pusta i dopiero wtedy skręcać. Może się bowiem okazać, że z drugiego pasa wyjedzie nam nagle jakiś samochód i wtedy leżymy na całego. Zamiast się więc bać, najlepiej 40 razy przejechać te skrzyżowania, żeby mieć pewność, że potrafimy się tam zachować. - Dobrze jest próbować w różnych porach dnia, kiedy natężenie ruchu jest różne - mówi Marek. Maja Majewska maja.majewska@echomiasta.pl