Kierująca pojazdem znajduje się w śpiączce, ma liczne wewnętrzne obrażenia. Jej siostra prawdopodobnie nie będzie już chodzić. Rowerzysta zginął na miejscu. Sprawca wypadku ma tylko złamaną rękę i kilka niegroźnych potłuczeń. Pobudza wyobraźnię? Na szczęście, była to tylko symulacja, część happeningu, którego celem jest uświadomienie kierowcom skutków brawury na drodze oraz informowanie o założeniach programu "Bezpieczna Ósemka". - Problem w tym, że nadal wiele osób nie potrafi udzielić pierwszej pomocy, nie wie, co zrobić w takich sytuacjach - mówi Tomasz Burakowski, ratownik medyczny. - Mało tego, wielu świadków tego typu zdarzeń nawet się nie zatrzymuje - dzwonią z samochodu i często nie potrafią określić, gdzie miał miejsce wypadek. A prawo określa dokładnie, że trzeba udzielić pomocy. Kierowcy wozów ratowniczych zaznaczają również, że kłopotów dostarcza im też zachowanie zmotoryzowanych: - Najgorsi są tacy, którzy widząc karetkę jadącą na sygnale nagle się zatrzymują. Powodują wtedy bezpośrednie zagrożenie dla nas. Najlepiej, jeśli kierowcy zjeżdżają na pobocze, a jeśli nie ma takiej możliwości - szybko jadą przed siebie. My i tak ich dogonimy i wyprzedzimy. Część happeningu miała miejsce także w samym Boguszynie. Można tam było nauczyć się m.in. udzielania pierwszej pomocy, dowiedzieć się, kiedy możemy wyjąć ofiarę wypadku z pojazdu (gdy samochód zaczyna się palić bądź gdy zatrzymana została praca serca uczestnika zdarzenia). Można było też zobaczyć jak wygląda akcja ratownicza straży pożarnej i pogotowia ratunkowego.